Wołczek: Nie będę czekał do ostatniej chwili
Krzysztof Wołczek awaryjnie został wcielony do kadry Śląska Wrocław na trzy ostatnie mecze. Teraz jednak doświadczonemu obrońcy kończy się kontrakt z mistrzami Polski, a jak sam mówi, nikt nie rozmawia z nim o możliwości jego przedłużenia. On jednak chce dalej grać w piłkę.
Krzysztof Wołczek jest zawodnikiem Śląska Wrocław od 2004 roku. W tym czasie wystąpił w ponad 150 meczach WKS-u, w których zdobył pięć goli. Z wrocławską drużyną wywalczył awanse do II ligi i ekstraklasy, a także Puchar Ekstraklasy oraz wicemistrzostwo Polski i niedawno mistrzostwo naszego kraju. - Była feta, był tydzień świętowania. Dla mnie już zaczyna się nowy etap. Ten był przyjemny, wiadomo: wielki sukces i się cieszyliśmy. Tak to mam w charakterze - myślę, że jak każdy sportowiec - już jest wyznaczony kolejny cel i już myśli się, patrzy na przygotowania do następnego sezonu - komentuje doświadczony zawodnik, który w ostatnim meczu sezonu ujrzał czerwoną kartkę.
Wołczek przed rundą wiosenną nie załapał się do podstawowej kadry WKS-u. Dopiero gdy kontuzji doznał jeden z piłkarzy, awaryjnie wcielono go do składu i wystąpił on w ostatnich potyczkach. - Nie ukrywajmy, że znaczną część sezonu byłem kibicem, ale też takim fanem trenującym z zespołem. Wiadomo, że początek wiosennych zmagań nie układał nam się i graliśmy nie tak samo, jak w pierwszej rundzie. Były też jednak mecze dobre - u siebie z Arką Gdynia czy Cracovią. To naprawdę były ciekawe spotkania, ale za chwilę przychodził też słabszy mecz. Trochę szczęścia brakowało w ostatnich minutach z Widzewem, z Lechią, Podbeskidziem. Nie oszukujmy się, gra nie była jakaś super - zaznaczył piłkarz.
Krzysztofowi Wołczkowi niebawem kończy się kontrakt z drużyną mistrzów Polski. - Nikt ze mną nie rozmawiał o jego przedłużeniu, tak że nie wiem co dalej. Na pewno nie będzie tak, że będę czekał do ostatniej chwili, czyli do końca okienka transferowego, jak to było w zeszłej rundzie, gdzie na cztery czy pięć dni przed końcem okienka, trenując przez cały okres przygotowawczy, prezentując się moim zdaniem dobrze, dostałem klapsa i ktoś powiedział, że nie ma dla mnie miejsca i za dużo zawodników jest. Na pewno w ten sposób nie będę teraz czekał do samego końca. Będę chciał wiedzieć. Może nie teraz, ale jak wrócimy z urlopów będę chciał, żeby trener lub prezes, bądź obaj, określili się i powiedzieli, czy jest miejsce dla mnie czy nie, a nie żebym dowiedział się w ostatniej chwili. Jeżeli nie ma dla mnie miejsca i ktoś stwierdzi, że już koniec jest Krzysztofa Wołczka w Śląsku, to ja się z tym pogodzę - powiedział "Wołek" portalowi SportoweFakty.pl.
- Chcę jednak grać w piłkę i pójdę tam, gdzie będą mnie chcieli. Wiadomo jednak, że chciałbym występować w Śląsku. To jest moje miasto i czuję się dobrze fizycznie. Myślę, że to udowodniłem w trzech ostatnich meczach. Mimo że nikt na to nie patrzy, że przez pół roku w zasadzie tylko trenowałem. Wyszedłem i jakoś to wyglądało nie najgorzej. Myślę, że pomogłem drużynie - dodał.
W razie gdyby Śląsk nie był zainteresowany Wołczkiem, może on trafić do innej drużyny. - Powiedziemy, że oferty są nie do końca sprecyzowane, ale jakieś luźne tematy są. Pierwszeństwo w rozmowach ma Śląsk. Czekam, nie do ostatniej chwili, ale czekam - podsumował zawodnik.