LM: Triumf Bayernu u siebie czy pierwszy, wymarzony tytuł Chelsea?

Skład finału Ligi Mistrzów jest co najmniej zaskakujący. O Puchar Europy powalczy 2. zespół Bundesligi z 6. drużyną Premier League. Bayern i Chelsea wzniosły się na wyżyny umiejętności, eliminując w półfinałach murowanych faworytów: Real i Barcelonę. Kto w Monachium wzniesie do góry Puchar Europy?

Konrad Kostorz
Konrad Kostorz

Bayern Monachium jako czwarta drużyna w historii wystąpi w finale na swoim stadionie. Dotąd gospodarze radzą sobie ze zmiennym szczęściem. W 1957 roku Real pokonał Fiorentinę, a 8 lat później Inter uporał się z Benfiką, jednak w 1984 roku Romie nie udało się wygrać na Stadio Olimpico z Liverpoolem. Bawarczycy wierzą, że Allianz Arena przyniesie się im szczęście. - To bez wątpienia pozytywna rzecz, że będziemy grać na własnym stadionie. Tutaj czujemy się pewnie i bezpiecznie - przekonuje kapitan Philipp Lahm. - Każdy źdźbło trawy może mieć znaczenie - dodaje Jupp Heynckes.

Obie drużyny przybyły trudną drogę, by znaleźć się w finale. Wicemistrzowie Niemiec w fazie grupowej w pokonanym polu pozostawili Manchester City i SSC Napoli, a w półfinale po rzutach karnych wyeliminowali Real Madryt. The Blues mieli trudności już w grupie i awans wywalczyli dopiero w ostatniej kolejce, a by dostać się do 1/4 finału potrzebowali dogrywki w dwumeczu z Napoli (1:3 i 4:1). Później na drodze drużyny Roberto Di Matteo stanęła najtrudniejsza z możliwych przeszkód - FC Barcelona. Chelsea po heroicznej walce pokonała wielkiego faworyta na Stamford Bridge i wywalczyła remis w rewanżu. Finaliści rywalizowali dotąd ze sobą tylko raz w historii - w ćwierćfinale Ligi Mistrzów w sezonie 2004/2005. Do kolejnej fazy rozgrywek przeszli Anglicy prowadzeni przez Jose Mourinho po triumfie 4:2 u siebie i porażce 2:3 w stolicy Bawarii.

Kto będzie górą w sobotni wieczór na Allianz Arena?

Zespoły z Bundesligi i Premier League przystąpią do walki będąc poważnie osłabione. Heynckes nie może skorzystać z usług Holgera Badstubera, Davida Alaby i Luiza Gustavo, a wśród zdobywców Pucharu Anglii zabraknie Johna Terry'ego, Branislava Ivanovicia, Ramiresa i Raula Meirelesa. Cała siódemka zapewne wybiegłaby na murawę od 1. minuty. - Od dawna wiedzieliśmy, że będziemy musieli przebudować defensywę, więc jesteśmy gotowi - zapewnia Bastian Schweinsteiger. - W Chelsea najbardziej brakować będzie Johna Terry'ego, który w defensywie jest kluczowy. To kapitan, który daje energię kolegom z drużyny - przekonuje były defensor londyńczyków, Marcel Desailly.

Bayern czy Chelsea - kto będzie bardziej osłabiony w finale? ->>>

Porównując szanse obu drużyn, trzeba zwrócić uwagę na słabość defensywy Bayernu i ogromne możliwości pomocników triumfatorów Ligi Mistrzów z 2001 roku. Obrońcy FCB, a zwłaszcza Anatolij Tymoszczuk i zupełnie niedoświadczony Diego Contento, wyraźnie ustępują swoim vis-a-vis z Chelsea (choć trzeba przyznać, że Gary Cahill i David Luiz zagrają po raz pierwszy po poważnych kontuzjach). Wystarczy przypomnieć, że Bawarczykom w ubiegłą sobotę, grającym w najsilniejszym zestawieniu, aż 5 goli wbiła Borussia Dortmund, która w LM spisała się beznadziejnie. Pomocnikom Chelsea wiele brakuje natomiast do Schweinsteigera, Francka Ribery'ego i Arjena Robbena, choć John Obi Mikel czy Juan Mata mają przed sobą wielką przyszłość. W tej sytuacji języczkiem u wagi może okazać się dyspozycja dnia napastników. Mario Gomez dysponuje ogromnymi możliwościami i strzela mnóstwo goli (12 w tej edycji LM), jednak często zdarzają mu się fatalne pudła. Didier Drogba i Fernando Torres łącznie w 82 występach w tym sezonie zdobyli zaledwie 23 bramki, ale w kluczowych momentach potrafią stanąć na wysokości zadania.

Porównanie sił przed finałem: Na papierze wygrywa Chelsea ->>>

The Blues wciąż czekają na pierwszy w 107-letniej historii Puchar Europy. Klub Romana Abramowicza najbliżej celu był w 2008 roku, gdy w dramatycznych okolicznościach uległ Man Utd. Na Allianz Arena może wystąpić aż 7 zawodników (wyłączając Terry'ego), którzy wzięli udział w pamiętnym spotkaniu na Łużnikach! - Wtedy w Moskwie pomyślałem, że już za rok znowu zagramy w finale - zdradza Drogba, dla którego, podobnie jak dla Franka Lamparda, może być to ostatnia szansa na triumf w LM. Bawarczycy wymarzoną okazję, by po raz 5. wznieść w górę Puchar Europy, mieli w 2010 roku. Wówczas w Madrycie ulegli 0:2 Interowi. Z ówczesnej drużyny Louisa van Gaala realne szanse na występ ma 6 graczy. W tamtym finale nie mógł zagrać Franck Ribery. - Mam już 29 lat i nie wiem, czy będzie dane mi wystąpić raz jeszcze w finale. Nie dopuszczam do siebie myśli, że możemy zejść z murawy pokonani - przyznaje Francuz.

Bayern w finale liczy na własny stadion. "Każde źdźbło trawy może mieć znaczenie" ->>>

Drugą drużynę Bundesligi wyśle do boju Jupp Heynckes, który w 1998 roku doprowadził Real Madryt do triumfu w Lidze Mistrzów po 32-letniej przerwie. Niemiec kilka dni później pożegnał się ze stanowiskiem, ponieważ działacze nie byli zadowoleni z wyników Królewskich w lidze. Obecnie w podobnym położeniu znajduje Roberto Di Matteo, który w marcu zastąpił Andre Villasa-Boasa i zdołał doprowadzić Chelsea tylko do 6. lokaty w Premier League. Jeśli londyńczycy nie wygrają z Bayernem, zabraknie ich w kolejnej edycji LM, a włoski menedżer niechybnie pożegna się z posadą. - Krok po kroku poprawiał relacje z zawodnikami i osiągnął harmonię. Nie widzę argumentu przemawiającego przeciwko niemu. Powinien zostać na stałe - wspiera młodszego kolegę Heynckes.

Wyraźnym faworytem bukmacherów jest Bayern. Dlaczego? Gwiazda Południa kapitalnie radzi sobie w tym sezonie na Allianz Arena. Potrafiła pokonywać rywali różnicą czterech, pięciu, a nawet siedmiu goli. Po drugie monachijczycy mają więcej indywidualności - Schweinsteiger, Robben, Ribery - które w pojedynkę potrafią rozstrzygnąć losy meczu. Wreszcie to ekipa z Bawarii grała w tym sezonie równiej - w lidze zdobywała średnio 2,14 punktu na mecz przy zaledwie 1,68 punktu Chelsea. - Atut własnego stadionu jest po ich stronie. Każdy kto gra u siebie, jest faworytem - przyznaje Petr Cech. - Szanse są 50 do 50, a jeśli ludzie uważają, że Bayern jest faworytem, to dobrze dla nas, bo presja będzie spoczywać na Niemcach - twierdzi Juan Mata.

Chelsea przed finałem: Pokonaliśmy Barcelonę, pokonajmy i Bayern! ->>>

Arbiter finałowej rywalizacji będzie Pedro Proenca. Portugalczyk, który poprowadzi także mecze na EURO 2012, do tej pory nie jest szczęśliwy dla Bayernu. 41-latek sędziował przegrane spotkania FCB z Bordeaux (0:2 w 2009 roku) i Interem (2:3 w 2011 roku).

Bayern Monachium - Chelsea Londyn / sob. godz. 20.45

Przypuszczalne składy:

Bayern: Neuer - Lahm, Tymoszczuk, Boateng, Contento - Schweinsteiger, Kroos - Robben, Mueller, Ribery - Gomez.

Chelsea: Cech - Bosingwa, Cahill, Luiz, Cole - Mikel, Essien - Kalou, Lampard, Mata - Drogba.

Sędzia: Pedro Proenca (Portugalia).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×