Przed finałową rywalizacją bojowo nastawiony jest Juan Mata. - Wyeliminowaliśmy Barcelonę, która jest najlepiej grającą w piłkę drużyną świata i to musi dać nam pozytywnego kopa przed sobotnim meczem. Przed nami 90 minut, w których wszystko może się zdarzyć i w których jeden ruch może wszystko zmienić. Szanse są 50 do 50, a jeśli ludzie uważają, że Bayern jest faworytem, to dobrze dla nas, bo presja będzie spoczywać na Niemcach. Wyjdziemy na boisko bez koncentrowania się wyłącznie na defensywie, choć nasz menedżer nie zdradzał nam jeszcze planów taktycznych - zapowiada Hiszpan.
Znacznie ostrożniej do pojedynku z Bayernem podchodzi Petr Cech. - Bez względu na to, co do tej pory osiągnęliśmy, zagramy na wyjeździe. Atut własnego stadionu jest po ich stronie. Przed meczem będą się przebierać w swojej własnej szatni, więc tak naprawdę zagrają w domu. Dlatego też oni muszą być faworytami. Każdy kto gra u siebie, jest faworytem. Dla nas handicapem jest doświadczenie, które zawsze się przydaje do radzenia sobie z presją. Nie można jednak zapominać, że Bawarczycy dwa lata temu byli w finale Ligi Mistrzów, a wielu piłkarzy z tamtej drużyny świetnie radziło sobie w ostatnich mistrzostwach świata - twierdzi czeski golkiper.
Londyńczycy w meczu, w którym mogą sięgnąć po pierwszy Puchar Europy w swojej 107-letniej historii, zagrają bez czterech podstawowych zawodników. Czy ich nieobecność uda się zrekompensować? - Zobaczymy, czy powiedzie nam się bez nich. Mam nadzieję, że tak. Dla całej czwórki byłoby czymś wspaniałym, aby być częścią zespołu, który wygrał Champions League. Pomagali nam w trudnej drodze do finału i zasłużyli na ten tytuł tak samo, jak i my - uważa Cech. - Najbardziej brakować będzie Johna Terry'ego, który w defensywie jest kluczowy. To kapitan, który daje energię kolegom z drużyny. Absencja Ramiresa to również ogromne osłabienie, zwłaszcza że on znakomicie spisywał się w ostatnich tygodniach - przekonuje były zawodnik Chelsea, Marcel Desailly.
Trudne zadanie czeka Davida Luiza, który będzie krył autora 12 goli w tej edycji LM, Mario Gomeza. - Do tej pory grałem przeciwko niemu tylko na play station - śmieje się obrońca. - Musimy poradzić sobie ze wszystkimi silnymi punktami Bayernu. Nie chodzi tylko o Ribery'ego i Robbena, ale o wielu zawodników, którzy są w stanie zranić każdego oponenta. Mam tu na myśli zwłaszcza Kroosa i Schweinsteigera, którzy w tym sezonie są jednymi z najlepszych pomocników na świecie - ostrzega Frank Lampard.
Za zdobywanie goli odpowiedzialny będzie Didier Drogba, który w tej edycji pokonał bramkarzy Napoli i Barcelony. Charyzmatyczny napastnik wraca pamięcią do finału z 2008 roku, który The Blues w pechowych okolicznościach przegrali z Manchesterem United. - Wtedy w Moskwie pomyślałem, że już za rok znowu zagramy w finale. To jest jednak Liga Mistrzów, w której niezwykle ciężko pokonuje się przeciwników. Nie warto mówić o przeszłości teraz, kiedy stajemy przed ogromną szansą. Rozegrałem z Chelsea bardzo wiele spotkań, ale to będzie najbardziej wyjątkowe - zapowiada Drogba. - Każdy nasz krok w tym sezonie w LM to ogromne osiągnięcie: nasze mecze z Barceloną czy odwrócenie losów dwumeczu z Napoli. Jeśli uda się wygrać, z pewnością będzie to największy wyczyn Chelsea w historii - uważa Lampard.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)