Zahorski wraca do Polski! Gdzie zagra były reprezentant kraju?

Po nieudanej półrocznej przygodzie z 2. Bundesligą do T-Mobile Ekstraklasy wraca Tomasz Zahorski. Napastnik MSV Duisburg prowadzi obecnie rozmowy z dwoma klubami, z których jeden zagra w Lidze Europy.

- Mam do końca czerwca ważny kontrakt w Niemczech, ale prowadzę już rozmowy z dwoma klubami. Do poniedziałku lub wtorku powinno wszystko się wyjaśnić. Pewne wydaje się na dziś tylko to, że wracam do Polski i na pewno nie będę grał w Górniku Zabrze - mówi portalowi SportoweFakty.pl Tomasz Zahorski, napastnik MSV Duisburg.

W 2. Bundeslidze polski zawodnik od lutego rozegrał raptem cztery mecze, zazwyczaj nie podnosząc się z ławki rezerwowych. Mimo to okresu spędzonego w Duisburgu piłkarz nie uważa za stracony. - Wiele się przez ten czas nauczyłem. To wszystko co w Niemczech przeżyłem odbieram jako swego rodzaju szkołę życia, która będzie procentować w kolejnych sezonach. Niczego nie żałuję i gdybym miał jeszcze raz podejmować decyzję o transferze na zachód, to pewnie bym się na to zdecydował. W Niemczech gra się zupełnie inną piłkę, w zupełnie innych warunkach. O tym jak to wygląda w Polsce, to każdy wie - kiwa głową "Zahor".

Niemieccy dziennikarze na postawie Polaka nie pozostawiali suchej nitki. Wielokrotnie nazywali go "leniem" i "zawodnikiem bez ambicji". - Żaden z trenerów czy kibiców w Polsce, którzy mieli ze mną styczność, nigdy nie zarzuciliby mi, że jestem leniwym piłkarzem. Wręcz przeciwnie. Uważam, że zawsze byłem na boisku przeambitny i wkładałem w grę całe swoje serce. Wydaje mi się, że te komentarze niemieckich mediów były efektem tego, że nie mieli żadnych argumentów, by w jakiś inny sposób mnie kalać. Dla mnie to przykre tym bardziej, że nie są to opinie prawdziwe - przyznaje rosły zawodnik.

- Nie pojechałem do Niemiec po to, żeby kasować pieniądze. Miałem podpisany bardzo krótki kontrakt i ten okres miał pokazać, czy sprawdzę się w Duisburgu. W kontrakcie też nie miałem wpisanej jakiejś wielkiej sumy. Wszelkie głosy mówiące, że nie starałem się na treningach i odpuszczałem w meczach są niedorzeczne, bo przez ostatnie miesiące walczyłem o to, żeby w MSV zostać na dłużej, więc starałem się podwójnie - ripostuje polski napastnik.

Póki co Zahorski przebywa na wakacjach nad morzem. W niedzielę kończy jednak urlop, by dopiąć szczegóły swojego kontraktu z jednym z klubów T-Mobile Ekstraklasy. - Spędzam urlop z rodziną w Gdańsku. Opalamy się, pluskamy w morzu, ale cały czas jestem też w treningu. Robię wszystko, by być w dobrej dyspozycji na początku przygotowań do nowego sezonu - zapewnia były gracz m.in. Groclinu Grodzisk Wlkp. i Górnika Zabrze.

Obok odpoczynku i treningu piłkarz futbol obserwuje także ze strony biernej, śledząc rozgrywki Euro 2012. - Na meczu jeszcze nie byłem, ale wybieram się na wtorkowe spotkanie Polski z Rosją na Stadionie Narodowym. Może wyrwę się jeszcze na któryś z ćwierćfinałów lub półfinałów. Nie wiem tylko czy będzie to spotkanie z udziałem Polaków - uśmiecha się uczestnik Euro 2008.

Na boiskach Austrii i Szwajcarii "Zahor" rozegrał jedno spotkanie, przeciwko Chorwacji.  - Pierwsza połowa była w wykonaniu naszych chłopaków bardzo obiecująca i jedyną niewiadomą było wówczas jak wysoko to spotkanie wygramy. Niestety druga połowa pokazała, że ta bramka była zupełnie niewystarczająca i nasze niewykorzystane sytuacje się na nas zemściły. Wydaje mi się, że powinniśmy się cieszyć z tego punktu, bo w ostatecznym rozrachunku może on nam dać naprawdę wiele - przekonuje Zahorski.

- Jeżeli naszym celem jest wyjście z grupy, to na pewno dalej jest on w naszym zasięgu. Przez remis z Grecją miejsce premiowane awansem nie oddaliło się od nas jakoś specjalnie. Musimy dwa ostatnie mecze zagrać na 200 proc. i nastawić się mentalnie tak, jakby wszystko od początku do końca zależało tylko od nas samych. Jeżeli uda nam się ugrać w tych meczach cztery punkty, to według mnie to powinno wystarczyć, żeby awansować do ćwierćfinału - analizuje były reprezentant Polski.

Zahorski nie chce zdradzić w jakim klubie zakotwiczy w przyszłym sezonie. - Moim marzeniem jest gra w europejskich pucharach, ale nie chcę nic mówić, żeby nie zapeszać. Póki umowy nie są podpisane lepiej nie wypowiadać się na temat negocjacji, bo szum medialny niczemu nie służy. W ciągu kilkudziesięciu najbliższych godzin wszystko się wyjaśni - zapowiada zawodnik, o którego swego czasu rywalizowały m.in. Lech Poznań, Jagiellonia Białystok i Cracovia.

Źródło artykułu: