Poznaniacy wygrali z Kazachami, ale zwycięstwo nie przyszło im łatwo, bo piłkarze Żetysu momentami radzili sobie bardzo dobrze, a w grze Lechitów było sporo niedokładności. - W pierwszej połowie byliśmy trochę zaskoczeni, że przeciwnik potrafi tak dobrze operować piłką. Nie mieliśmy zbyt dużo materiału, aby obejrzeć ich mecze. Rywale są w środku ligi i na pewno była to ich przewaga, ale co byśmy nie opowiadali, to trzeba jechać do Kazachstanu i przejść dalej - mówi Łukasz Trałka.
Gra Lecha uległa jednak poprawie w drugiej połowie czwartkowego meczu. Wejście Rafała Murawskiego, który zastąpił właśnie Trałkę poukładało grę poznaniaków. Dodatkowo piłkarze Żetysu opadli nieco z sił. - Od 60. minuty było widać, że trochę odstają fizycznie. Parę razy łapały ich skórcze. Na pewno dali z siebie wszystko. Nie chciałbym ich oceniać. Zobaczymy jak my będziemy wyglądać w meczu rewanżowym, gdzie będzie inny klimat - kontynuuje pomocnik Kolejorza.
Pierwszy mecz z Żetysu nie był zbyt udany w wykonaniu Lecha, ale na szczęście udało się osiągnąć zwycięstwo. - Najważniejsze, że strzeliliśmy dwie bramki i nie straciliśmy żadnej, dzięki czemu wygraliśmy. Na pewno jest to handicap przed meczem rewanżowym, ale musimy się mieć na baczności, bo Żetysu pokazał, że potrafi stwarzać sytuacje i może być groźny - dodaje Trałka.
Dla byłego pomocnika Polonii był to debiut w barwach Kolejorza. Po meczu był bardzo zadowolony z atmosfery jaka panowała na stadionie. - Nie spodziewałem się, że przyjdzie aż tylu kibiców. Na stadionie było ponad 20 tysięcy, którzy prowadzili wspaniały doping za co zostali nagrodzeni zwycięstwem. Cały Poznań i nie tylko żyje Lechem, co można odczuć zarówno na boisku, jak i poza nim. Co drugi samochód jeździ z szalikiem lub jakimiś naklejkami - zakończył nowy nabytek Lecha.