Nie baliśmy się zagrać otwarcie - komentarze po meczu GKS Jastrzębie - Motor lublin

Sobotnie spotkanie zespołów z Jastrzębia i Lublina mogło zakończyć się wyższym wynikiem. GKS mimo ogromnej przewagi jaką posiadał na boisku zdołał zdobyć zaledwie jedną bramkę. Z wyniku piłkarze Motoru zadowoleni być nie mogą, ale muszą docenić fakt, że nie zostali upokorzeni przez rywala, który niemalże przez całe spotkanie narzucał im swój styl gry.

Ryszard Kuźma (trener Motoru): Mało agresywnie zaczęliśmy ten mecz. Daliśmy się tutaj wycofać troszkę do tyłu, a to było zupełnie nie potrzebne. Pozwoliliśmy narzucić rywalowi własny styl gry to raz, a dwa, że pozwoliliśmy przeciwnikowi stwarzać okazję. Do przerwy, gdzie myślę, że za bardzo oddaliśmy pola udało nam się przetrwać, Myślałem, że w drugiej odsłonie ten obraz będzie inny. Chyba się nie pomyliłem bo spróbowaliśmy zagrać to co potrafimy. Akurat w najmniej spodziewanym momencie straciliśmy bramkę, która nas ostatecznie obudziła. Od tego momentu zagraliśmy to co chcieliśmy pokazać od początku. Stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, a szczególnie dobra była w ostatniej minucie. Niestety dobitka Kamińskiego była niecelna. To jest lewo nożny zawodnik, a piłka spadła mu na prawą i efekty były jakie były. Ciężko nam idzie i nie pozostaję mi nic innego jak pogratulować gospodarzom.

Jerzy Wyrobek (trener GKS): Było to na pewno trudne spotkanie, nie można powiedzieć, że był to spacerek. Przeciwnik dobrze się pokazał, poukładany, grający konsekwentnie. Cieszę się, że to my zdobyliśmy pierwszą bramką, wtedy uwierzyłem, że to spotkanie można zwyciężyć. Nie baliśmy się zagrać otwarcie i w związku z tym spotkanie mogło się podobać kibicom. Trzeba się także cieszyć, że mamy dobrego zmiennika jakim jest Grzegorz Tomala, który de facto wybronił nam to zwycięstwo.

Przemysław Żmuda (pomocnik Motoru): Nie chcę ujmując gospodarzom bo zagrali naprawdę przyzwoity mecz. My z kolei zagraliśmy słabo. Wydawało się, że jest walka, a jednak nie gramy tego co powinniśmy. Do tej pory naszym atutem była gra dołem, a dziś nie wiedzieć czemu zaczęliśmy grać górne piłki. Dochodzimy do rywala, ale niestety te akcję szybko się kończą. Na treningu wydaję się, że wszystko jest dobrze, taktyka dobrze przygotowana pod przeciwnika. Ciężko powiedzieć co się dzieje, może coś złego siedzi w naszych głowach.

Jakub Kafka (bramkarz GKS): Już w tygodniu coś mi się stało z kręgosłupem. W środę poczułem ból, ale myślałem, że będzie coraz lepiej, a niestety było coraz gorzej. Dzisiaj powinienem być zmieniony już po dwudziestu minutach, ale jakoś dotrwałem do przerwy. Głównie dlatego, żeby Grzegorz miał więcej czasu na rozgrzewkę.

Jarosław Wieczorek (pomocnik GKS): Rzeczywiście dwa moje trafienia dały jastrzębianom cztery punkty. Tak się złożyło, że na Wiśle moja bramka dała punkt, a teraz trzy. Z ciężkim przeciwnikiem, bo Motor wysoko postawił poprzeczkę, było dość ostro. Cieszę się, że tego gola udało się strzelić, bo to trafienie cały zespół zadedykował Bartkowi Woźniakowi, któremu urodził się syn. Przy tej nieuznanej bramce w pierwszej połowie ja widziałem to tak, że sędzia zareagował tak późno bo przed akcją wypadła mu chorągiewka z ręki. Ja na spalonym nie byłem, bardziej Robert i wydaje mi się, że sędzia podjął słuszną decyzję. Trzeba się cieszyć bo ostatnio Poznaniu zagraliśmy dobrze tylko pierwszą połowę, a dzisiaj wydaję mi się, ze byliśmy lepsi w drugiej. Przed meczem trenerzy w szatni nas wyczulali na te odbite piłki, by je dobijać. Chwała też Grzegorzowi Tomali, który w ostatniej minucie ładnie obronił strzał i sparował piłkę do boku.

Komentarze (0)