- Warunki w hotelu były na dobrym poziomie, boisko było dobre dla obu drużyn. Mamy we Wrocławiu lepsze, ale to nie ma znaczenia. To, co się działo na trybunach, a raczej poza nimi, to nie jest mój problem. Mówię to w imieniu swoim i zawodników - powiedział Orest Lenczyk, trener Śląska Wrocław.
Szkoleniowiec Śląska przyznał także, że tonował w szatni optymistyczne nastroje swoich zawodników. - Przez pierwsze 20-25 minut do zdobytej bramki potwierdzały się moje przypuszczenia przedmeczowe. Potem spotkanie się tak ułożyło - zdobyliśmy bramkę jedną, potem drugą. Po czerwonej kartce było widać, że do końca tego zwycięstwa nie stracimy. Podkreślam, to jest dopiero pierwsza połowa. Utrata bramki we Wrocławiu stworzy przynajmniej szansę dla Buducnostii na osiągnięcie dobrego wyniku, a może się nerwowość wkraść w nasze poczynania. Studziłem w szatni euforię zawodników, bo na to trzeba poczekać. Rewanż rozstrzygnie - przyznał opiekun WKS-u.
Na spotkaniu obecny był nowy selekcjoner reprezentacji Polski, Waldemar Fornalik. - Sądzę, że selekcjoner ma większe problemy jak forma piłkarzy Śląska w tej chwili. Rozmawiałem z nim w południe. Przyjechał zobaczyć atmosferę, stadion i kilku zawodników Buducnostii - wyjaśnił "Oro Profesoro" pytany czy jakiś z jego zawodników mógł wpaść w oko nowego opiekunowi biało-czerwonych.
Śląsk praktycznie jedną jest w kolejnej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów, lecz doświadczony szkoleniowiec nie chciał zdradzić na ile procent wrocławianie odprawili już rywala z Czarnogóry. - Nie bawię się w spekulacje. Nigdy w życiu nic nie wygrałem na loterii - podsumował Orest Lenczyk.
Z Podgoricy dla portalu SportoweFakty.pl,
Artur Długosz