Nie mamy się czego wstydzić - rozmowa z Waldemarem Sobotą, piłkarzem Śląska Wrocław

Piłkarze Śląska Wrocław w turnieju Polish Masters nie wygrali ani jednego spotkania. Pomimo tego wrocławianie nie pokazali się ze złej strony. Dla Śląska najważniejsze jest jednak środowe spotkanie.

Artur Długosz: W meczu z Benfiką Lizbona sprawdziliście się z utytułowanym europejskim zespołem. Jakie są twoje wrażenia po spotkaniu z Portugalczykami?

Waldemar Sobota: - Na pewno bardzo pozytywne. Nabraliśmy sporo doświadczenia i ono będzie procentować w spotkaniach z innymi przeciwnikami, którzy już tak renomowani nie będą. Był to bardzo pozytywny turniej, chociaż dla mnie zakończył się już po pierwszym meczu. W niedzielę zagrała następna ekipa Śląska - nie mówię gorsza, tylko następna. Cieszę się, że mogłem wystąpić w takim meczu, jak ten z Benfiką Lizbona.

Na początku meczu podeszliście chyba z dużym respektem do rywala. To Benfika atakowała, a wy głównie przebywaliście na własnej połowie.

- Też mi się tak wydaje. Trochę bojaźliwie to wyglądało, szczególnie w początkowych fragmentach spotkania. W miarę upływu spotkania wydaje mi się, że jednak ta gra nie wyglądała najgorzej. Sądzę, że nie mamy się czego wstydzić.

Waldemar Sobota, piłkarz Śląska Wrocław
Waldemar Sobota, piłkarz Śląska Wrocław

Powiedzieliście sobie w szatni w przerwie, że trzeba ruszyć na rywala? Od początku drugiej połowy zaczęliście bowiem atakować.

- Nie mieliśmy nic do stracenia pomimo tego, że głowach gdzieś u nas jest, że w środę rozegramy bardzo ważne spotkanie. Nie chcę mówić, że to spotkanie z Benfiką było mniej ważne, ale są rzeczy ważne i ważniejsze.

Można potraktować ten mecz w kategorii lekcji? Mogliście się czegoś nauczyć od zespołu z Lizbony?

- Wiele możemy z tego spotkania wynieść. Nie określałbym tego w taki sposób jak lekcja. Lekcja byłaby wtedy, gdybyśmy bardzo wysoko polegli, a tak nie było. Wydaje mi się, że bardzo pozytywnie zagraliśmy i tak jak mówiłem - nie mamy się czego wstydzić.

Zdobyłeś gola po ładnym technicznym strzale. Tak chciałeś uderzyć? Już wcześniej próbowałeś takiego samego strzału.

- Tak chciałem strzelić. Nie będę mówił, że nie chciałem, bo w meczu z Górnikiem Zabrze już kiedyś strzeliłem bramkę, gdzie piłka odbiła się od słupka i poprzeczki. Powiedziałem wtedy, że tak nie chciałem uderzyć, tylko po długim rogu. Później były komentarze, że rzeczywiście tak nie chciałem uderzyć. Tak jak jednak mówię - tym razem chciałem strzelić po długim słupku. To, że piłka do bramki wpadła po odbiciu się od słupka, to na pewno jeszcze bardziej mnie cieszy.

Jak będzie ze zmęczeniem? Za wami mecz w Podgoricy, spotkanie z Benfiką Lizbona, a już w środę kolejny mecz w eliminacjach do Ligi Mistrzów.

- Teraz też zagraliśmy cztery dni po meczu w Podgoricy. Wydaje mi się, że nie wyglądało to tak tragicznie i kondycyjnie także w środę wytrzymany ten pojedynek.

Jaki dostałeś plan na najbliższe dni? W niedzielnym meczu nie zagrałeś.

- W sobotę jeszcze mieliśmy odnowę biologiczną. Niedziela jest wolna, a od poniedziałku już normalne przygotowania do meczu z Buducnostią Podgorica.

Jak przejdziecie zespół z Pogoricy, to najprawdopodobniej zmierzycie się z Helsingborgiem ze Szwecji. Co sądzisz o tym rywalu?

- Nie chcę oceniać Helsingborga czy zespołu mistrza Walii ponieważ najpierw musimy przejść zespół z Podgoricy. Czeka nas w środę ciężkie spotkanie. Na tym się skupiamy, żeby wyeliminować mistrza Czarnogóry, a potem dopiero będziemy mówić o kolejnych przeciwnikach.

Źródło artykułu: