Porażka w pierwszym meczu na własnym stadionie przed rewanżem z Victorią Pilzno stawia piłkarzy Ruchu Chorzów w niezwykle trudnej sytuacji. Chorzowianie po spotkaniu docenili siłę przeciwnika. - Wiedzieliśmy, że Victoria to dobry zespół, ale nie że aż tak. Chcieliśmy przed drugim spotkaniem mieć dobrą pozycję wyjściową, ale nie udało się. Gra się tak jak przeciwnik pozwala. I działa to w obie strony - powiedział kapitan Niebieskich Marcin Malinowski.
Pomocnik wicemistrzów Polski denerwował się, że on i koledzy nie potrafili przeciwstawić się rywalom w bardziej zdecydowany sposób. - Często była to wybijanka z naszej strony. Baliśmy się, że wszystko może się skończyć tak jak się niestety skończyło. Nie udało się dowieźć remisu i nie stracić gola. Mieliśmy nadzieję na strzelenie bramki, bo nawet mieliśmy swoje sytuacje - dodał piłkarz i przypomniał, że właśnie po jednej z dogodnych okazji dla gospodarzy, Czesi wyprowadzili kontrę i padł dla nich gol.
Mimo porażki w pierwszym meczu Niebiescy wciąż wierzą, że w Czechach co najmniej postraszą Victorię. - Nie możemy stawiać sprawy, że dwumecz jest rozstrzygnięty. Mam nadzieję, że rewanż się nam ułoży. Przecież w czwartek straciliśmy gola w momencie, gdy nasza gra nabierała tempa. Gol dla rywala nas podłamał - stwierdził stoper Ruchu Piotr Stawarczyk. - Musimy docenić klasę przeciwnika - podkreślił na koniec Marcin Malinowski.