Grzegorz Kasprzik został pierwszoplanową postacią meczu z grudziądzanami w 90. minucie, gdy wybronił uderzenie z rzutu karnego Dariusza Kłusa. Gdyby nie ta interwencja, Flota prawdopodobnie straciłaby komplet punktów. Parada bramkarza została nagrodzona przez kibiców owacją na stojąco.
- Skandowanie imienia i nazwiska przez kibiców to bardzo miła reakcja, ale ja nie czuję się bohaterem. Po prostu wykonałem swoją robotę między słupkami. Nie powiem, że taki debiut trudno sobie wyobrazić... Na razie cieszę się ze zwycięstwa - powiedział bramkarz świnoujścian.
Wyspiarze dobrze rozpoczęli mecz i od 16. minuty prowadzili po strzale Krzysztofa Bodzionego. Po kilkunastu minutach gra im się jednak posypała i skupili się głównie na dowiezieniu skromnego zwycięstwa. - Zaczęliśmy zgodnie z przedmeczowym planem i w zasadzie całą połowę prezentowaliśmy się bardzo dobrze - twierdził Kasprzik.
- Po przerwie Olimpia przejęła inicjatywę, a nasza gra była ostrożniejsza. Nastawiliśmy się przede wszystkim na kontrataki, które miały zaowocować podwyższeniem prowadzenia. Tak głębokie cofnięcie do defensywy mogło się dla nas źle skończyć, ale tym razem dowieźliśmy punkty do końca. Przed nami jeszcze niejeden mecz z podobnym przebiegiem, gdy w drugiej połowie trzeba będzie strzec wyniku i najważniejsze, aby zawsze robić to równie skutecznie - opowiedział powracający na ligowe boiska zawodnik.
Po dwóch występach "na zero" Kasprzika nie powinno zabraknąć między słupkami w pucharowym meczu z Górnikiem Zabrze. - Spokojnie, na razie pocieszymy się tym zwycięstwem z Olimpią. Przed nami czas na regenerację, a od poniedziałku rozpoczniemy "misję Górnik". Jesteśmy tydzień przed pierwszym gwizdkiem tego meczu, więc jest za wcześnie na rozmyślanie o nim.[i]
[/i]