Po tym, jak Ruch Radzionków wycofał się z rozgrywek I ligi wydawało się być jasne, że miejsce Cidrów w gronie drużyn zaplecza T-Mobile Ekstraklasy zajmie Polonia Bytom, zespół zajmujący pierwsze miejsce spadkowe na finiszu minionego sezonu. W śląskim klubie dotychczas studzono jednak nastroje. - Cały czas pamiętamy, że mieliśmy problemy z licencją na II ligę. Żadnego pisma w tej sprawie zresztą od PZPN nie dostaliśmy - mówił Radosław Nowakowski, prezes klubu z Olimpijskiej.
Kiedy piłkarska centrala odwołała niedzielną potyczkę II ligi zachodniej pomiędzy Polonią a Ruchem Zdzieszowice jasne było, że bytomianie otrzymają szansę na pozostanie w gronie pierwszoligowców. Tak też się stało, a glejt poprzedziło nadzwyczajne posiedzenie komisji licencyjnej, która musiała bytomskiemu klubowi przyznać licencję na grę o szczebel wyżej, niż mógł na to wskazywać wynik sportowy.
Do stolicy na posiedzenie komisji pojechał prezes Polonii, przedstawiciel działu prawnego bytomskiego klubu, Mariusz Heler i była wiceprezydenta miasta Bytomia, pełniąca funkcję komisarza po odwołaniu prezydenta Piotra Koja, Halina Bieda. - Komisja pozytywnie oceniła dokumentację Polonii, dzięki czemu w sezonie 2012/2013 zagramy w I lidze - donosi sternik śląskiego klubu.
Polonia nie mogła jednak liczyć na pobłażliwość komisji i otrzymała odpowiednie nadzory. - Licencję otrzymaliśmy z nadzorem finansowym, który będzie dotyczył zaległości z czasów gry w ekstraklasie. Dokumentacja była odpowiednio przygotowana i zarówno pani komisarz jak i ja, wyczerpująco odpowiadaliśmy na każde pytanie komisji - wyjaśnia Nowakowski.
Dla klubu z Bytomia powtórny start w rozgrywkach I ligi to szansa na naprawienie błędów sprzed roku. Prezes Polonii wierzy, że tak się stanie. - Otrzymanie prawa gry w I lidze, to kolejny dowód, że w ostatnim czasie dzięki ciężkiej pracy i wsparciu ze strony władz miasta, Polonia "staje na nogi" - podkreśla sternik klubu z Olimpijskiej.
Przed niebiesko-czerwonymi ciężkie zadanie pod względem sportowym. Kadra Polonii nie przypomina dziś drużyny, która grała w Bytomiu w rundzie wiosennej. Była budowana pod kątem rozgrywek II-ligowych, a zadanie pionowi sportowemu utrudniał znacząco zakaz transferowy. - Mamy kadrę znacznie słabszą, niż na wiosnę i tego nie da się ukryć. Wierzę jednak, że ci chłopcy nie odstawią nogi i będą walczyć za ten klub na każdym metrze boiska - puentuje Lukas Killar, dyrektor sportowy pierwszoligowca.