WKS z lepszym celem w karnych - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Legia Warszawa

Regulaminowy czas gry nie przyniósł rozstrzygnięcia i o ostatecznym zwycięstwie decydowały rzuty karne, gdzie lepiej spisali się piłkarze Śląska Wrocław.

Spotkanie o Superpuchar Polski cieszyło się niechlubnie słabym zainteresowaniem: do Warszawy nie przyjechali kibice Śląska, a sympatycy wojskowych w proteście złączyli się z nimi i zbojkotowali mecz. W ostatecznym rozrachunku na trybunach Pepsi Areny zasiadła garstka osób.

Pierwsze minuty pojedynku pomiędzy Śląskiem a Legią przypominały bardziej sparing aniżeli grę o super-trofeum. Atmosfera tego sielskiego, niedzielnego popołudnia, była "zakłócana" przez okrzyki piłkarzy, których doskonale było słychać z każdego miejsca stadionu.

Dopiero po upływie kwadransa legioniści przypuścili pierwszy, godzien odnotowania, atak na bramkę Rafała Gikiewicza. Z lewej strony wyszedł Michał Żyro, jednak piłka przetoczyła się obok słupka.

Po niemalże dziesięciu minutach identyczną akcję przeprowadzili wrocławianie - wykonawcą strzału był Sebastian Mila, jednak jego strzał został obroniony przez Dusana Kuciaka. Marazm na boisku został chwilowo przerwany przez żółtą kartkę dla Tadeusza Sochy za faul na Marku Saganowskim.

Kiedy upłynęło 30 minut, występujący w roli gości legioniści kilkukrotnie zaatakowali bramkę Śląska Wrocław. Najpierw Michał Żyro podał do Artura Jędrzejczyka, lecz jego strzał został zablokowany. W 36. minucie indywidualną akcją chciał popisać się Żyro, ale i tym razem piłka skończyła w rękach Rafała Gikiewicza. Minutę później zakotłowało się pod bramką gospodarzy: Saganowski został zastopowany, po czym Jakub Rzeźniczak usiłował wykorzystać dobitkę - z takim samym skutkiem jak poprzednie uderzenie.

W 40. minucie podopieczni Oresta Lenczyka szybko udali się pod pole karne Legii i po podaniu Sebastiana Mili piłkę w siatce umieścił Rok Elsner, i to wrocławianie schodzili do szatni z przewagą.

Po wznowieniu gry legioniści od razu zaczęli atakować bramkę Gikiewicza. Akcje Koseckiego i Wawrzyniaka nie przyniosły jednak skutku. Dopiero w 59. minucie Danijel Ljuboja wykonywał rzut wolny i dzięki niemu zdobył wyrównującą bramkę.

Następnie dwukrotnie bliski pokonania golkipera Śląska był Miroslav Radović, lecz jego ataki na bramkę rywali nie kończyły się pomyślnie. Groźne sytuacje potrafili też wyprowadzać wrocławianie. W 85. minucie piłka po strzale Johana Voskampa wpadła do bramki Kuciaka, jednak zawodnik Śląska był na spalonym.

Regulaminowy czas gry nie przyniósł rozstrzygnięcia, dlatego też o ostatecznym rezultacie zadecydowały rzuty karne.

Pierwszy w bramce stanął Dusan Kuciak a rzut wykonywał Sebastian Mila. Tuż po nim Jakub Rzeźniczak, który podobnie jak Mila, wykorzystał swoją szansę. Nie pomylił się przy strzale Waldemar Sobota. Marek Saganowski strzelał dwa razy (za pierwszym razem Gikiewicz wyszedł za linię) i dwa razy nie trafił do bramki. Okazji nie zmarnował Marcin Kowalczyk i Śląsk w karnych prowadził 3:1. Kolejnym strzelającym ze strony Legii był Miroslav Radović i on również nie pokonał Kuciaka. Podobnie postąpił Tomasz Jodłowiec. Za to Ljuboja pokonał Gikiewicza, a decydujący strzał oddał Mateusz Cetnarski, dając Superpuchar Śląskowi Wrocław.

Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 1:1 (1:0) 4:2 po rzutach karnych
1:0 - Elsner 40'
1:1 - Ljuboja 59'

Rzuty karne
1:0 - Mila
1:1 - Rzeźniczak
2:1 - Sobota
2:1 - Saganowski X
3:1 - Kowalczyk
3:1 - Radović X
3:1 - Jodłowiec X
3:2 - Ljuboja
4:2 - Centarski

Śląsk Wrocław: R. Gikiewicz - Socha, Kowalczyk, Jodłowiec, Pawelec, Elsner (74' - Kaźmierczak), Mila, Sobota, Stevanović (74' - Cetnarski), Patejuk (87' - Ł. Gikiewicz), Diaz (46' - Voskamp).

Legia Warszawa: Kuciak - Rzeźniczak, Jędrzejczyk, Astiz, Wawrzyniak (70' - Suler) - Gol (46' - Ljuboja), Furman (70' - Łukasik), Żyro (46' - Kosecki), Kucharczyk (46' - Radović), Vrdoljak - Saganowski.

Kartki

Żółte: Socha, Stevanović (Śląsk), Furman, Kosecki, Jędrzejczyk. (Legia).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)

Widzów: 4000.

Źródło artykułu: