Widzew Łódź dobrze prezentował się w przedsezonowych sparingach. Rozegrał dziewięć spotkań i ani razu nie schodził z boiska pokonany. Przyszedł jednak czas na oficjalny mecz i łodzianie od razu polegli. Czy przyda im się taki zimny prysznic? - Czy się przyda, to się okaże, bo zobaczymy jak nasza gra będzie wyglądać w lidze. Zawsze jest tak, że gdy się w sparingach nie przegrywa, to później jest problem. Mam nadzieję, że tak nie będzie w naszym przypadku - powiedział po porażce z Piastem Gliwice bramkarz Widzewa, Maciej Mielcarz.
Wprawdzie to niebiesko-czerwoni byli stroną dominującą na przestrzeni całego spotkania, ale podopieczni Radosława Mroczkowskiego również mieli swoje nieliczne sytuacje. Nie potrafili ich jednak wykorzystać. - Może i mieliśmy swoje okazje, ale nie były to sytuacje stuprocentowe. To były strzały z daleka i na pewno brakowało nam tego ostatniego podania - skomentował golkiper.
O ile do przerwy gospodarze nie skarcili Widzewa, o tyle przyjezdni po wyjściu z szatni byli jeszcze mniej skoncentrowani i gliwiczanie zepchnęli ich do głębokiej defensywy. Ostatecznie zdobyli bramkę za sprawą Rubena Jurado. - Na pewno początek drugiej połowy był bardzo słaby w naszym wykonaniu. Piast miał kilka sytuacji i jedną z nich wykorzystał - opisał były zawodnik Korony Kielce. - Mówiliśmy sobie, że ruszamy od początku, a okazało się odwrotnie - dodał.
Sezon ekstraklasy za pasem. W pierwszej kolejce łodzianie zmierzą się przed własną publicznością z mistrzem Polski - Śląskiem Wrocław. - Najpierw gramy z mistrzem, a w drugiej kolejce z wicemistrzem, Ruchem Chorzów. Zatem mamy okazję do tego, żeby się zrehabilitować. Musimy tę plamę zmazać - zakończył Maciej Mielcarz.
__________________________________________
Cokolwiek się dzieje WIDZEW na zawsze!!!