Środowe spotkanie miało być dla zespołu Piotra Pierścionka realnym przetarciem w wydaniu pierwszoligowym. Polonia Bytom przez pół godziny tworzyła w miarę wyrównane widowisko i nie pozwalała na wiele Flocie. 35. minuta przyniosła jednak czerwoną kartkę dla Piotra Kulpaki. - Trzeba było przez większą część meczu grać w dziesięciu i cała taktyka poszła w... zapomnienie - skomentował krótko Przemysław Szkatuła.
- Spotkanie oceniam przez pryzmat kontrowersyjnej kartki, którą otrzymał niewinny w tej sytuacji Kulpaka. Żałuję, że nie mogliśmy zagrać do końca w pełnym składzie. Przyjęlibyśmy wówczas wynik z pokorą i zobaczyłbym: na co stać zespół na tym poziomie rozgrywek. Po stracie zawodnika i bramki graliśmy bardziej siłą charakteru, lecz zawiesiliśmy gospodarzom wysoko poprzeczkę. Musieli się napracować na komplet punktów - ocenił trener Pierścionek po porażce 0:2.
Polonia rozpoczęła rozgrywki z niedoświadczoną kadrą, której uzupełnienie jest utrudnione przez zakaz transferowy. Klub już na początku sezonu jest wskazywany jako kandydat do spadku. Szkoleniowiec, pytany o cele zespołu, nie chce jednak wybiegać myślami w daleką przyszłość.
- Celem jest możliwie najlepsze rozegranie każdego meczu. Chcemy zwyciężać, choć sytuację mamy trudną. Na początek terminarz skojarzył nas z Flotą oraz Olimpią Grudziądz, czyli drużynami, które odprawiły w krajowym pucharze czołowych ekstraklasowiczów. Ja natomiast zagrałem w Świnoujściu czterema albo pięcioma debiutantami z rocznika 1993 i 1994, czyli chłopakami dotychczas grającymi w Międzywojewódzkiej Lidze Juniorów.
- Jesteśmy w I lidze kopciuszkiem, ale nikt nie odbierze nam chęci i ambicji. W każdym spotkaniu mamy mniejsze szanse niż przeciwnik, ale możemy postarać się o niespodziankę. Nie są naszymi atutami ani doświadczenie, ani siła fizyczna, ale mamy w kadrze wychowanków, którzy dadzą się zarżnąć za klub. W każdym z tych młodych piłkarzy tkwi potencjał i trzeba dać mu szansę. Zaakceptowałem profil zespołu, praca z nim daje mi przyjemność i satysfakcję - opowiadał szkoleniowiec.
Pierścionek po ostatnim gwizdku usłyszał nie tylko pochwały, ale także zarzut o agresywną grę podopiecznych, którą narażają się na kartoniki. - Nie dostaliśmy głupich kar. Wszystkie były pokłosiem walki i mam powód do satysfakcji, że chłopcy nie odpuszczali. Dopóki drużyna będzie walczyła, upomnienia będą usprawiedliwione. Gdyby natomiast złapali kartkę za przewinienie bezsensowne czy dyskusje, to ponieśliby konsekwencje z regulaminu szatni - odpierał opiekun.
- Dla chłopaków to naprawdę duże wrażenie, gdy stają przed zawodnikami mającymi 189 czy 193 centymetry wzrostu i ich ambicja świadczy tylko na plus. Jednym ze sposobów na zwyciężanie jest namówienie zawodników do walki z gladiatorami. Nawet biblia pokazuje losy pojedynku Dawida z Goliatem...