Tomaszewski o meczu Ukraina - Polska: Jest to kontynuacja Mistrzostw Europy

Polska reprezentacja nadal jest w bardzo słabej formie. W środę przegrała w towarzyskim meczu z Ukrainą 0:1 i zaprezentowała się naprawdę słabo. Jan Tomaszewski nie jest tym zdziwiony, bo jego zdaniem, jeśli za kompromitację na Euro 2008 uznano asystentów Holendra to nadal będziemy grali słabo.

W tym artykule dowiesz się o:

- Jakbym ocenił mecz Ukraina - Polska? Nic nowego, po prostu idzie stare, ale co można zrobić, jeśli został Leo Beenhakker oraz Jan De Zueew - mówi serwisowi SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski, były reprezentant Polski. - Moim zdaniem jest to kontynuacja mistrzostw Europy, bo za kompromitację na Euro zwolnieni zostali asystenci. A w zamian kto został powołany? Ulatowski, a kto to? I Zamilski, który doprowadził chyba do największej hańby w historii polskiej piłki młodzieżowej przegrywając wczoraj z Kazachstanem 0:3. Jeśli tacy ludzie mają uzdrowić polską piłkę, to gratuluję. Niestety, było to dzisiaj potwierdzone na boisku. Ja mam takie pytanie: czy Tomasz Zahorski jest pomocnikiem czy napastnikiem? Najpierw wchodzi na murawę jako pomocnik, a później gra w ataku. Zawodnicy nie grają w ogóle nie na swoich pozycjach - dodaje.

Po raz pierwszy biało-czerwoni zagrali nową taktyką, która zmieniała się wraz z posiadaniem piłki przez Polskę. Gdy ją mieliśmy, to graliśmy bardzo ofensywnie i system gry podoba się Tomaszewskiemu. - Ta nowa taktyka Leo Beenhakkera jest w sumie niezła. Wprawdzie komentator komentujący ten mecz był chyba na innym stadionie, bo cały czas coś bredził o taktyce 5-4-1, a to była po prostu taktyka 3-4-3. Graliśmy trójką stoperów i tutaj było dla mnie nieporozumienie, ponieważ grał Kokoszka. Według mnie nie ma on prawa grać w reprezentacji, bo chyba jest przez klub zawieszony. Więc na jakiej podstawie został powołany do kadry? Wisła tutaj powinna złożyć protest. Więc graliśmy trójką stoperów, czwórką pomocników z czego Krzynówek i Golański jak broniliśmy się to przechodzili do obrony i trójką w ataku. Po bokach Błaszczykowski oraz Smolarek, który statystował dzisiaj i osamotniony Jeleń. Dla mnie jest to czeski film, nikt nic nie wie. Ta taktyka 3-4-3 na słabych Słoweńców, z którymi szóstego września będziemy grali powinna wystarczyć, bo my ten mecz musimy wygrać - uważa świetny niegdyś bramkarz.

Jedyną bramkę Polacy stracili tuż przed przerwą, gdy na raty zawodnik ukraiński pokonał Łukasza Fabiańskiego. Czy bramkarz Arsenalu Londyn popełnił błąd? - Naturalnie, że Fabiański popełnił błąd i to podwójny. Po pierwsze fatalnie strzelił zawodnik ukraiński, który trafił Fabiańskiego piłką prosto w ręce. I ja nie wiem co nasz bramkarz zrobił, czy on się przestraszył ze szczęścia? Zagrał po prostu jak Zagumny, ponieważ jeszcze raz wystawił mu piłkę na główkę. Później popełnił podobny błąd przy strzale z ponad 20 metrów. Wybił futbolówkę przed siebie i to też był kardynalny błąd. Jeśli natomiast chodzi o grę na przedpolu, to grał kapitalnie. Ale ja się dziwię jednej rzeczy: dlaczego nie grał Boruc? Bo jeśli my zmieniamy styl gry, to Boruc musi kierować grą defensywną oraz przejście z obrony do ataku i na odwrót. Nie rozumiem dlaczego w tej próbie generalnej przed meczem ze Słowenią nie grał Boruc - zakończył Jan Tomaszewski.

Komentarze (0)