FC Torino bez większych kłopotów pokonało drugoligowca, a Kamil Glik rozegrał całe spotkanie. - Myślę, że kontrolowaliśmy ten mecz, od początku wiedzieliśmy, co mamy robić i już w pierwszej połowie stworzyliśmy sobie trzy albo cztery dogodne okazje. Zwycięstwo jest w pełni zasłużone - komentuje reprezentant Polski.
W 73. minucie, gdy beniaminek Serie A prowadził 3:1, arbiter podyktował rzut karny dla US Lecce po rzekomym przewinieniu Glika. - Według mnie absolutnie nie powinno być jedenastki. Co więcej, uważam, że to ja byłem sfaulowany, ponieważ przeciwnik uderzył mnie łokciem w twarz. Najważniejsze, że wygraliśmy - tłumaczy 24-latek.
W ostatnich kilkunastu dniach zespół Giampiero Ventury wzmocnili dwaj środkowi obrońcy: Pablo Caceres i Guillermo Rodriguez. Czy Glik obawia się utraty miejsca w wyjściowej jedenastce? - Grałem futbol taki, jaki chciał trener, a nowi zawodnicy potrzebują trochę czasu, aby przystosować się do naszego systemu. Przeciwko Lecce spisałem się dobrze i mam nadzieję, że tak samo będzie w lidze - zapowiada.
Torino pokonuje Lecce 4:2 w 1/32 finału Pucharu Włoch. Rzut karny sprokurowany przez Glika od 2:37: