Po licencyjnych zawirowaniach Polonia Bytom przed tygodniem zainaugurowała rozgrywki na boiskach I ligi. Śląska drużyna sezon rozpoczęła od falstartu, bo z dalekiego wyjazdu do Świnoujścia wróciła bez punktów i z bagażem dwóch bramek. W dodatku niebiesko-czerwoni przez czerwoną kartkę obejrzaną w meczu z Flotą stracili Piotra Kulpakę, podporę bytomskiej defensywy.
Bez swojego lidera podopieczni Piotra Pierścionka musieli w niedzielne popołudnie stawić czoła Olimpii Grudziądz, która sezon rozpoczęła od porażki i remisu, przy Olimpijskiej grając o pierwszy w tym sezonie ligowy triumf. Grudziądzanie mieli tego świadomość, bo już w pierwszych fragmentach gry Mateusza Mikę dwukrotnie do interwencji zmusił Piotr Ruszkul, ale golkiper Polonii stawał na wysokości zadania.
Im bliżej było jednak przerwy, tym bardziej spadał poziom meczu. Lejący się z nieba żar skutecznie zniechęcał piłkarzy obu drużyn do większego wysiłku, co stwarzało niezwykle senną atmosferę przy Olimpijskiej. W końcówce pierwszej części spotkania ładną akcję przeprowadzili jeszcze goście, ale po strzale Paula Grischoka ładną paradą popisał się Mika. Wcześniej efektownym rajdem środkiem pola wyróżnił się Michał Płókarz, który minął zwodem dwóch obrońców i popędził na bramkę, ale miał duże problemy z oddaniem celnego strzału.
W przerwie meczu ukoronowano ikonę Polonii, Waltera Winklera, który przed laty sięgał z bytomskim klubem po mistrzostwo Polski. Teraz dzięki pomocy stowarzyszenia sympatyków niebiesko-czerwonych otrzymał 10,5 tys. złotych na protezę prawej nogi. - Chciałbym podziękować kibicom Polonii. Nigdy na nic nie narzekałem, ale dzięki ich pomocy za kilka dni będę mógł mieć upragnioną protezę - mówił wyraźnie wzruszony 69-latek.
Po przerwie nieco żwawiej zaatakowała Olimpia. Nie minęło pięć minut gry w drugiej połowie, a golkiper bytomian musiał trzykrotnie interweniować po próbach grudziądzan. Najgroźniejszy wydawał się być rajd Adama Cieślińskiego, który wszedł z piłką w pole karne, ale przy jego próbie strzału z ostrego kąta Mika po raz kolejny był na posterunku.
Dopiero wtedy po raz pierwszy realne zagrożenie stworzyli gospodarze. Po zagraniu Płókarza z prawego skrzydła przy próbie strzału skiksował Kamil Białkowski i wolno zmierzającą do siatki tuż przy słupku futbolówkę pewnie złapał Michał Wróbel. Wcześniej bramkarz grudziądzkiej drużyny musiał skupiać się głównie na wyłapywaniu dośrodkowań we własne pole karne, co szło mu z dużą łatwością.
Otwarcie wyniku nastąpiło w 61. minucie spotkania. Kąśliwe dogranie z prawego skrzydła w pole karne Polonii posłał Grischok, a ustawiony na 5. metrze Cieśliński nie dał szans Mice na skuteczną interwencję.
Dopiero wówczas nieco przebudziła się Polonia, ale gospodarzom wyraźnie brakowało koncepcji na wykańczanie akcji ofensywnych. Ataki te zresztą były wodą na młyn dla Olimpii, która uspokojona prowadzeniem skupiała się na grze z kontry. Po jednym z kontrataków padła druga bramka dla gości. W 79. minucie gry piłkę w środku pola przejął Sławomir Mazurkiewicz i prostopadłym podaniem uruchomił Ruszkula, który w sytuacji sam na sam mierzoną podcinką ulokował piłkę w siatce.
Na dwa ciosy rywala Polonia odpowiedzieć zdołała dopiero w przedostatniej minucie regulaminowego czasu gry. Po dograniu z rzutu rożnego dwukrotnie głową na bramkę Wróbla uderzał Kamil Walesa. Jego pierwsze uderzenie zostało zblokowane, ale po dobitce piłka wpadła już do siatki. Na więcej bytomian stać już jednak nie było...
Tomasz Asensky (trener Olimpii Grudziądz): Chciałbym podziękować chłopakom za to, że umieli wytrzymać trudny okres, jaki mamy za sobą, w którym graliśmy praktycznie co trzy dni. Wynik spotkania mogliśmy otworzyć już w pierwszych minutach i wtedy grałoby nam się z pewnością dużo lepiej. Brak skuteczności wprowadzał w naszych szeregach coraz większą nerwowość. Z każdą minutą grało nam się z tym jarzmem coraz trudniej. Ciśnienie z moich zawodników zeszło dopiero po strzeleniu gola. Wtedy zaczęliśmy być coraz bardziej pewni siebie i kontrolowaliśmy ten mecz. Polonia tanio skóry nie sprzedała i chwała za to tym młodym chłopakom. Podziwiam ich, bo wiem, w jakich trudach ten zespół przystąpił do rozgrywek I ligi. Trener Pierścionek bardzo dobrze przygotował chłopaków mentalnie, a nie jest to łatwym zadaniem w tak krótkim okresie czasu. Myślę, że decydujący był tutaj śląski charakter, który w całej Polsce znany jest z tego, że choć w klubie dzieje się nie najlepiej, to te zespoły potrafią wykrzesać z siebie mnóstwo sił i zaangażowania. Jestem przekonany, że ten zespół będzie u siebie stwarzał problemy niejednej ekipie.
Piotr Pierścionek (trener Polonii Bytom): Gdzieś niedaleko stąd piłkarze po przegranym meczu zostali zwyzywani od "piłkarzyków-pajacyków". Dziękuję za ten mecz moim zawodnikom, ale także kibicom, którzy dzisiaj nieśli dopingiem ten zespół. Kultura dopingu i pomoc, jakiej tym udzielają tej drużynie jest naprawdę na najwyższym poziomie. Dla nas to bardzo ważne, że możemy liczyć na takie wsparcie, bo znajdujemy się w naprawdę trudnym położeniu. Mecz kończyliśmy sześcioma wychowankami Polonii na boisku, a jeden siedział na ławce rezerwowych. Mieliśmy swój pomysł na to spotkanie, który trzeba było po przerwie zweryfikować na skutek urazu Pawła Gamli. Jego miejsce na stoperze musiał zająć Krzysiu Michalak, który nigdy wcześniej na tej pozycji nie był wystawiany. Przed meczem z Termaliką mam do dyspozycji 15 zawodników i to jest dla nas naprawdę poważny problem. Jestem bardzo zadowolony, że mogę pracować z tak ambitnym zespołem. Ci chłopcy po porażce z Olimpią byli w takim dołku, jakby przegrali pojedynek o mistrzostwo świata. Oni naprawdę bardzo chcieli zagrać i wygrać dla kibiców, i przesycała ich gorycz, że im się to nie udało. Polonia tego meczu nie przegrała. Po prostu brakło nam czasu, żeby zdobyć drugą bramkę. Zespół z Grudziądza jest rywalem z wysokiej półki i na pewno będzie walczył o czołowe miejsca w tej lidze.
Polonia Bytom - Olimpia Grudziądz 1:2 (0:0)
0:1 - Cieśliński 61'
0:2 - Ruszkul 79'
1:2 - Walesa 89'
Składy:
Polonia: Mika - Banaś, Gamla (46' Białkowski), Baran, Michalak, Pietrycha, Sinclair, Krzemień, Alancewicz (66' Grzybek), Szkatuła, Płókarz.
Olimpia: Wróbel - Pisarczuk, Łabędzki, Mazurkiewicz, Woźniak, Rogalski (62' Frańczak), Kłus, Gawęcki, Grischok, Ruszkul (82' Smoliński), Cieśliński.
Żółte kartki: Płókarz, Alancewicz, Banaś (Polonia) - Woźniak (Olimpia).
Sędzia: Jacek Małyszek (Lublin).