Tym samym były podopieczny trenera Orest Lenczyk zaliczył bardzo udany debiut w barwach łódzkiego klubu. - Mam się cieszyć z gry w piłkę. Mam do udowodnienia trenerowi Mroczkowskiemu i wszystkim, którzy mnie tutaj ściągali, że zasługuję na grę w Widzewie oraz, że dobrze zrobiłem, że zdecydowałem się na Łódź - zaczął swoją wypowiedź Sebastian Dudek.
Nowy pomocnik Widzewa nie ukrywał smutku związanego z brakiem możliwości wystąpienia w europejskich pucharach będąc współautorem sukcesu Śląska z zeszłego sezonu. Jeżeli jednak Dudek będzie w takiej samej dyspozycji w następnych meczach, jak w sobotę, być może szybko zapomni o okolicznościach odejścia z poprzedniego klubu. - Nie jest przyjemne oglądanie Śląska w pucharach siedząc z boku i wygrywając sezon wcześniej z tym klubem rozgrywki, ale taka jest piłka. O składzie decyduje trener i to on ustala kadrę na sezon. Nie znalazłem się w niej i nie mam o to do niego pretensji. Wiadomo, że wciąż jestem ze Śląskiem, bo spędziłem tam wiele lat, które dały mi wiele. Szanuję wszystkich trenerów - Tarasiewicza i pozostałych, którzy tam byli. Cieszę się z tego, że grałem we Wrocławiu, ale teraz jestem zawodnikiem Widzewa i jest to inna historia. Muszę się tak naprawdę odciąć od tego co było, ale sercem jestem za Śląskiem - powiedział w rozmowie z dziennikarzami podopieczny trenera Radosława Mroczkowskiego.
Aktualny mistrz Polski rozczarowuje w obecnym sezonie na całej linii. Oprócz porażki na inaugurację rozgrywek ekstraklasy wrocławianie już zdążyli odpaść z walki o Ligę Mistrzów, boleśnie przegrywając z Helsingborgs IF. We wszystkich tych meczach piłkarze Lenczyka zagrali na stojąco, bez woli walki do samego końca. Dudek broni jednak kolegów ze swojego byłego klubu. - Śląsk ma ogromny potencjał. Widziałem tych chłopaków w grze wiele razy. Nie chcę jednak się wypowiadać na temat, co komu brakuje, bo nie chcę nikogo skrzywdzić. Wiemy, że oni potrafią grać w piłkę i na pewno powalczą o mistrzostwo Polski - stwierdził zawodnik Widzewa.
W 56. minucie sobotniego spotkania Dudek otworzył wynik spotkania po strzale w krótki róg bramki strzeżonej przez Mariana Kelemena. Wygląda na to, że wspólne treningi w zeszłym sezonie pomogły pomocnikowi łodzian w zaskoczeniu golkipera Śląska. - Najczęściej bramkarz rzuca się w długi róg, a ja ustawiłem jeszcze ciało w taki sposób, jakbym składał się do uderzenia wewnętrzną częścią stopy. Zmieniłem jednak zdanie w ostatniej chwili, uderzyłem przy bliższym słupku i zaskoczyłem Mariana strzelając bramkę - opisał sytuację przy zdobyciu bramki Dudek.