"Głowa" wrócił do Białej Gwiazdy po dwuletnim pobycie w Trabzonsporze. Wcześniej barw krakowskiego klubu bronił przez 10,5 roku, rozegrał dla niego 299 oficjalnych spotkań i sześciokrotnie sięgnął po mistrzostwo Polski, dwukrotnie triumfował w pucharze Polski i raz w pucharze ligi, zadebiutował w reprezentacji Polski oraz uczestniczył w mistrzostwach świata w Korei Południowej i Japonii.
Jego powtórny debiut w barwach Wisły przypadł na mecz 1/16 finału Pucharu Polski z Lubońskim KS-em, który był jednocześnie jego 300. występem dla Białej Gwiazdy. W niedzielnym spotkaniu 1. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z GKS-em Bełchatów (2:1) zaliczył natomiast ligowy redebiut w krakowskim klubie i powrót na Reymonta 22.
- Przez pryzmat wyniku powtórny debiut jest bardzo szczęśliwy. Co do mojej gry, to miałbym parę uwag. W tej chwili jest to jednak mniej ważne. Liczą się trzy punkty, momentami gra była niezła, dużo kombinacji, a to na pewno chcieliby kibice oglądać - mówi 33-letni obrońca Wisły.
Biała Gwiazda zwycięskiego gola zdobyła dopiero w jednej z ostatnich akcji w doliczonym czasie gry. Wcześniej od 8. minuty utrzymywał się remis 1:1. - Wiara pozostała do końca, ale z biegiem czasu było jej coraz mniej. Spadł kamień z serca. Jeśli chcemy liczyć się w walce o jakieś cele, to nie możemy remisować u siebie. Trzeba oddać GKS-owi, że też stworzył kilka groźnych sytuacji, ale wydaje mi się, że to też wynikało z naszej bardziej ofensywnej gry - tłumaczy Głowacki.
Doświadczony stoper sam mógł wpisać się na listę strzelców, ale w II połowie po jego "główce" dobrą interwencją popisał się Adam Stachowiak: - Takich sytuacji było sporo po tych stałych fragmentach. Dużo to ostatnio ćwiczyliśmy. Ważne, że w tej decydującej minucie jeden z tych stałych fragmentów się powiódł.
Mecz z GKS-em rozgrywany był w wielkim upale. Dość powiedzieć, że sędzia Robert Małek dwukrotnie w czasie gry zarządzał przerwę na uzupełnienie płynów. Głowacki, który dwa ostatnie sezony spędził w Turcji powinien być do tego przyzwyczajony, ale... - Wszyscy mówią, że w Turcji jest upalnie, ale w Trabzonie było trochę deszczowo i chłodno, więc taka pogoda to była dla mnie nowość (śmiech).