Łukasz Broź: W drużynie jest duży optymizm

W 2. kolejce T-Mobile Ekstraklasy, Widzew Łódź podejmie przed własną publicznością zespół chorzowskiego Ruchu. Czy wicemistrzowie Polski podzielą los mistrzów, Śląska Wrocław, który przegrał w Łodzi?

- Bardzo nas to cieszy, że wygraliśmy u siebie z mistrzem Polski, przed własną publicznością, choć nie była duża. Szkoda, bo na pewno chcemy grać przed większą. Mam nadzieję, że kibice zaczną przychodzić na te mecze. Fajnie zacząć tak sezon. Jest większy optymizm w drużynie przed kolejnymi meczami, gdy wygrywa się pierwszy - powiedział o pierwszym ligowym spotkaniu Łukasz Broź, obrońca Widzewa Łódź.

Spotkanie ze Śląskiem Wrocław zakończyło się zwycięstwem łodzian 2:1, a drugą bramkę zdobył 27-letni defensor. Za tę akcję zawodnik otrzymał sporo pochwał. - Cieszę się, że już w pierwszym meczu zdobyłem bramkę. Była to bramka po akcji, kiedy Mario Stępiński odebrał piłkę. Akcja, jak akcja. Zrobiliśmy klepkę, dostałem piłkę od Okachiego i uderzyłem. Skończyło się bramką. Fajnie, że udało mi się zakończyć tą akcję strzeloną bramką - mówił.

Łukasz Broź jest zadowolony, że już w pierwszym spotkaniu zdobył bramkę
Łukasz Broź jest zadowolony, że już w pierwszym spotkaniu zdobył bramkę

Przed widzewiakami kolejne ligowe spotkanie, w którym zmierzą się z wicemistrzem Polski, Ruchem Chorzów. - Wygraliśmy pierwszy mecz i jest duży optymizm w drużynie. Ale wiadomo, przyjeżdża do nas teraz inny rywal, inaczej grający i trzeba znowu skupić się na 100 proc. i dać z siebie wszystko - przyznał.

Chorzowski zespół przyjedzie do Łodzi po serii trzech porażek, w których stracili łącznie 12 goli. - Ostatnio odnotowali słabsze wyniki, ale wcześniej wygrali dwa spotkania w Lidze Europy. Nie można mówić o nich, że są słabi. Błędy i przegrane mecze zdarzają się każdemu. Mecz meczowi nie jest równy - powiedział.

Śląsk Wrocław to rywal, z którym Widzew zawsze odnotowuje korzystne wyniki i nie zwykł z nim przegrywać. Inaczej ma się sprawa z zespołem z Górnego Śląska, z którym łodzianie w ostatnim sezonie dwukrotnie przegrali, a wcześniej też nie szło im z nimi najlepiej. - Statystki mówią różne rzeczy tak naprawdę. Nie ma co na to patrzeć. Trzeba zagrać swoje we wszystkich trzech meczach u siebie i zdobyć jak najwięcej punktów - zakończył.

Źródło artykułu: