- Jestem zadowolony z wyniku, bo wygraliśmy i mamy trzy punkty. Dzięki temu mamy zero punktów w tabeli i możemy rozpocząć ekstraklasę. Z wyniku możemy być zadowoleni, ale nie z gry. Robiliśmy dużo błędów, źle podawaliśmy piłkę. Początek meczu był dobry, strzeliliśmy bramkę, mogliśmy dołożyć drugą. Ale ja wiedziałem, że to będzie bardzo trudny mecz. Zawodnicy pokazali prawdziwy charakter. Walczyli całe 90 minut, by odmienić wynik spotkania - powiedział Pavel Hapal, szkoleniowiec KGHM Zagłębia Lubin.
Pierwsza bramka padła już po siedmiu minutach, kiedy Robert Jeż wykorzystał błąd bramkarza. Miedziowi od pierwszych sekund zaczęli atakować Piasta Gliwice. Wyglądało to imponująco, jednak po pierwszym trafieniu Miedziowi spuścili z tonu. Do głosu zaczęli dochodzić rywale i po zmianie stron doprowadzili do wyrównania. - Szkoda przespanego początku. Zagłębie zepchnęło nas do defensywy, stworzyło sobie sytuacje i co gorsza... strzeliło bramkę. Kolejne spotkanie postaramy się wygrać. W sparingach wyglądało to dobrze. Potrzeba nam zwycięstwa, byśmy trochę okrzepli, potrzebujemy ekstraklasowego doświadczenia - przyznał Wojciech Kędziora.
Tylko cztery minuty utrzymywał się remis. Arkadiusz Woźniak pięknym strzałem głową zaskoczył Dariusza Trelę. - Oczywiście, że tak chciałem uderzyć. Jakbym nie chciał tak strzelić, to bym tego nie zrobił (śmiech). Mierzyłem, żeby tak piłka wpadła. W tamtym sezonie też chyba strzeliłem ze dwie takie bramki głową, więc to chyba nie przypadek. Mówią, że gra głową to mój atut i ja to chcę jakoś przełożyć na boisku - powiedział strzelec gola.
To nie on, a Darvydas Sernas rozpoczął mecz w podstawowej "jedenastce". Z Pogonią Szczecin było odwrotnie, jednak tam Woźniak nie zachwycił. Dlatego Hapal zdecydował się na zmianę. - Zrobiliśmy dziś zmianę i zagraliśmy od początku w ataku Sernasem. Arek Woźniak, który wszedł z ławki, zdobył decydującego gola i wykonał swoje zadanie dobrze. Ale o tym kto będzie grał w Białymstoku zdecydujemy się pod koniec tygodnia - przyznał Pavel Hapal.
Woźniak zdaje sobie sprawę, że to już pora, by na stałe zagościć w podstawowej "jedenastce". - Mówię sobie, że nie ma już czasu na bycie młodym talentem. Mam już 22 lata i za granicą w takim wieku zawodnik jest już ograny. Muszę już teraz pomagać kolegom, a nie mówić, że może zaskoczy. Trzeba ustabilizować formę i ją trzymać - dodał.
Z kolei Robert Jeż po raz pierwszy zagrał w Lubinie od transferu z Polonii Warszawa i był zachwycony fanami Miedziowych. - Kibiców było dużo i kibicowali do ostatnich chwil. To było dla mnie pozytywne zaskoczenie - podsumował.