Sylwester Patejuk: Sztab szkoleniowy szuka optymalnego rozwiązania

Sylwester Patejuk strzelił pierwszą bramkę dla Śląska Wrocław. Co z tego jednak, skoro jego zespół przegrał z niemieckim Hannover 96 3:5.

Artur Długosz
Artur Długosz

W meczu z Hannoverem 96 Sylwester Patejuk został wprowadzony po przerwie. Już w pierwszej swojej akcji wpisał się na listę strzelców, lecz arbiter gola mu nie uznał. Chwilę później sprowadzony z Podbeskidzia Bielsko-Biała zawodnik po raz kolejny skierował piłkę do siatki, a tym razem arbiter nie miał wątpliwości i gola zaliczył. W całym meczu wrocławianie przegrali jednak 3:5. Trzeba przyznać, że Patejuk był jednym z wyróżniającym się zawodników mistrzów Polski. - Gra grą - wiadomo że bramka cieszy, ale ciężko powiedzieć czy jest ogólne zadowolenie, gdy przegrywa się na swoim boisku 3:5. Trafienie to tylko drobne pocieszenie. Jest się z drużyną na dobre i na złe i chociaż miałbym się zmusić, to nie byłbym w stanie cieszyć się po przegranym meczu z tej bramki tak bardzo, jakbym chciał - skomentował Patejuk.

- Szczerze powiedziawszy zabierając się z tą piłką spojrzałem kątem oka na wbiegających partnerów czy nie są lepiej ustawieni, żeby podać wzdłuż do nich. Zdecydowałem się jednak na strzał po długim słupku. Miałem piłkę na lepszej nodze, więc cieszę się, że wyszło - dodał.

Drużyna prowadzona przez Oresta Lenczyka ma ogromne problemy z defensywą i w ważnych dla siebie potyczkach traci wiele bramek. - Ciężko powiedzieć co zrobić z naszą grą defensywną. Wiadomo, że takie pytanie powinno być raczej zadawane sztabowi szkoleniowemu. Oni są od tego. Ja na takie tematy nie powinienem się wypowiadać. Faktycznie widać, że przez te wszystkie mecze było dużo zmian i dużo rotacji. Sztab szkoleniowy próbuje optymalnego rozwiązania i ustawienia, które będzie funkcjonowało optymalnie. Cały czas jesteśmy chyba w tej fazie poszukiwań. Wiadomo, że już jest późno, ale ten okres przygotowawczy też był dosyć krótki. Nie było wcześniej na to czasu - skomentował skrzydłowy WKS-u.

Zielono-biało-czerwoni przeciwko Niemcom zagrali inaczej niż do tej pory. Śląsk po stracie pierwszego gola nie poddał się i dalej atakował. - Jesteśmy u siebie, gramy na swoim boisku i zawsze trzeba brnąć do przodu. Nie trzeba nas do tego namawiać tylko nie zawsze to wychodzi, nie zawsze drużyna przeciwna na grę ofensywną i konstruowanie akcji z przodu nam pozwala. Niemcy zostawili troszeczkę miejsca. Na początku też jednak nie było łatwo, a później może przy wyniku dla nas niekorzystnym pojawiały się nasze sytuacje - powiedział nowy piłkarz Śląska.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×