Podopieczni Rafała Góraka we wszystkich meczach jako pierwsi tracili bramki. Na Lubelszczyźnie już od 3. minuty musieli odrabiać straty. Goście dłużej utrzymywali się przy piłce, ale nie przełożyło się to na korzystny wynik. - Zbyt szybko czasami tracimy bramki i staramy się nad tym pracować. Nie wiem czy jesteśmy rozkojarzeni czy ospali. Budzimy się po jakichś pięciu-sześciu minutach i nagle okazuje się, że potrafimy grać w piłkę. Musimy to poprawić, bo to jest klucz do tego, żeby wygrywać mecze - analizuje Przemysław Pitry.
W ostatnim kwadransie katowicki zespół grał w dziesiątkę, a mimo to nie ustawał w atakach. Udało mu się zdobyć bramkę jedynie na 1:2, choć w doliczonym czasie kolegów w ofensywie wspomagał nawet Witold Sabela. - Staraliśmy się zniwelować przewagę. Strzeliliśmy bramkę, ale to troszeczkę za mało. Musimy tak grać w jedenastu, a nie w dziesięciu. W drugiej połowie zepchnęliśmy Bogdankę pod własne pole karne i mieliśmy naprawdę parę sytuacji - ocenia 31-letni pomocnik.
GKS musi popracować nad postawą w defensywie i utrzymaniem koncentracji. W Łęcznej oba gole stracił po stałych fragmentach gry. - Po raz kolejny w kretyński sposób straciliśmy bramki i później trzeba było gonić. Tak dalej być nie może, żebyśmy tracili w taki sposób bramki - nie ukrywa Pitry.
Przemysław Pitry: Zbyt szybko tracimy bramki
GKS Katowice kiepsko spisuje się w defensywie, przez co wciąż pozostaje bez zwycięstwa w obecnym sezonie. W sobotę uległ w Łęcznej Bogdance 1:2 i ugrzązł w strefie spadkowej.