Grająca od 25. minuty w "10" po czerwonej kartce dla Krzysztofa Sobieraja Arka broniła się dzielnie do 93. minuty, kiedy to rzut wolny po faulu Radosława Pruchnika na Marcinie Budzińskim na zwycięskiego dla Pasów gola zamienił Edgar Bernhardt. W Krakowie powtórzył się zatem scenariusz z niedzielnego meczu Arki z Kolejarzem Stróże, kiedy gol rywali w doliczonym czasie gry odebrał żółto-niebieskim komplet punktów.
Po meczu napięcia nie wytrzymał trener Arki Petr Nemec, który odmówił wzięcia udziału w konferencji prasowej, wystawiając przed dziennikarzy swojego asystenta Pawła Sikorę.
- W kontekście najbliższego meczu z Zawiszą Bydgoszcz ten mecz kosztował nas bardzo dużo siły. Nie możemy mieć pretensji do nikogo, tylko do siebie. Nie mamy ich oczywiście do Krzyśka Sobieraja. Gra w "10" kosztowała nas dużo zdrowia i będziemy teraz się musieli odbudować przed spotkaniem z Zawiszą - mówił Sikora. - Widowisko dla kibiców pewnie było ciekawe, chociaż musieliśmy później prezentować futbol defensywny. Nasza taktyka na początku nie była taka, że mieliśmy się tylko bronić, ale chcieliśmy też zaatakować - dodał drugi trener Arki.
W porównaniu z rozgrywanym trzy dni wcześniej meczem w Stróżach w wyjściowej "11" Arki zaszły dwie zmiany: za Charlesa Nwaogu i Bartosza Brodzińskiego znaleźli się w niej Maciej Górski i Piotr Tomasik.
- Kadrę dostosowuje do konkretnych przeciwników na dany mecz. Na pewno też musimy uważać na to, że nie wszyscy mogą wytrzymać takie obciążenia. Ogromna szkoda, że w obu meczach straciliśmy punkty w doliczonym czasie gry przez własną głupotę. Mecz z Zawiszą pokaże nasz charakter - podkreślił Sikora.