Nie tak wyobrażano sobie w Chorzowie inaugurację sezonu. Wprawdzie już w lipcu wiadomo było, że Niebiescy rozpoczynają rundę od trzech wyjazdów, ale dwie porażki do zera po słabej grze optymizmem nie mogą napawać. - Karta musi się w końcu odwrócić. Póki co, wyniki mamy fatalne, ale dajcie nam jeszcze trochę czasu. Będzie dobrze - stwierdził nowy kapitan Ruchu Marcin Malinowski.
W pierwszym meczu z Lechem wicemistrzowie Polski zagrali fatalnie. Lepiej wyglądało wszystko na początku pojedynku z Widzewem. Potem wszystko wróciło do złej normy. - Podstawą dobrych wyników jest wystrzeganie się błędów. Niestety w pierwszych spotkaniach zbyt wiele ich było. Do tego należy poprawić skuteczność, bo w Łodzi kilka świetnych okazji mieliśmy - szukał panaceum na chorzowskie bolączki "Malina". - Musimy zacząć walczyć tak, jak w poprzednim sezonie. W zespole atmosfera, mimo zmian kadrowych, jest bardzo dobra. To wszystko musi się przełożyć na naszą lepszą postawę i przede wszystkim zdobycze punktowe - dodał.
Ostatnimi czasy w Malinowski w środku pomocy często występuje w parze z młodym Filipem Starzyńskim, który w niedługim czasie może należeć do wyróżniających się piłkarzy Niebieskich, a być może nawet ekstraklasy. - Ma duże umiejętności. Rzeczywiście, za jakiś czas może być pierwszoplanową postacią w zespole. Teraz jest jednak jeszcze za wcześnie, aby ciężar gry spoczywał na jego barkach. Na boisku pomagamy Filipowi, a on musi pracować na treningach, by jego talent dalej się rozwijał - motywował młodszego kolegę Malinowski.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że we Wrocławiu duet Malinowski - Starzyński znowu będzie decydował o grze Niebieskich. W meczach, gdzie Śląsk jest gospodarzem chorzowianie nie wygrali od ponad dwudziestu lat! - W ostatniej kolejce wrocławianie przełamali się i zwyciężyli, więc są o pół kroku przed nami. Łatwy pojedynek to dla nas nie będzie. Przecież walczyć będziemy z mistrzami Polski. Sądzę jednak, iż jesteśmy w stanie przełamać się tam i wygrać - zakończył optymistycznie Malinowski.