Grzegorz Bonin: Nie zawsze trzeba grać w piłkę, żeby wygrać mecz

Pogoń Szczecin w starciu beniaminków T-Mobile Ekstraklasy uległa Piastowi Gliwice. Drużyna z Pomorza przy Okrzei zmarnowała kilka wybornych sytuacji strzeleckich, przez co długo pluła sobie w brodę.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Dwa razy poprzeczkę bramki Piast Gliwice obijali gracze Pogoni Szczecin, ale ostatecznie do nie zdołali zmusić Dariusza Treli do kapitulacji. Sztuki tej zdołał dokonać Wojciech Kędziora strzałem z rzutu karnego, po wątpliwym zresztą przewinieniu jednego z obrońców szczecinian. Trudno się zatem dziwić temu, że po końcowym gwizdku sędziego Portowcy opuszczali murawę z nisko spuszczonymi głowami.

- Kiedy trzeba gonić wynik po takim rzucie karnym, to choćby było tych sytuacji na boisku milion, to ciężko jest odpowiedzieć bramką. W drugiej połowie zaatakowaliśmy jeszcze mocniej, stawiając wszystko na jedną kartę. Jednak jak się na wyjeździe nie strzela, to ciężko jest marzyć o jakiejkolwiek zdobyczy punktowej - przyznaje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Grzegorz Bonin, skrzydłowy szczecińskiej drużyny.

Grzegorz Bonin ma żal do Marcina Borskiego, o błędną decyzję po której podyktował rzut karny dla Piasta Grzegorz Bonin ma żal do Marcina Borskiego, o błędną decyzję po której podyktował rzut karny dla Piasta

W drugiej połowie defensywa Piasta bardzo często się gubiła, co pozwalało Pogoni dochodzić do naprawdę klarownych sytuacji. Nie byli jednak w stanie zakończyć ich skutecznym strzałem. - Nie byliśmy w tym meczu zespołem od Piasta słabszym. W niczym gospodarzom nie ustępowaliśmy, a pod względem liczby sytuacji bramkowych nawet przeważaliśmy. We znaki dała nam się jednak nieskuteczność, która uniemożliwiła nam wywiezienie z Gliwic choć punkty - bezradnie rozkłada ręce gracz Dumy Pomorza.

Portowcy na mecz przy Okrzei mieli nakreśloną taktykę, która miała doprowadzić ich do całej puli. - Nasze założenia na to spotkanie zakładały wymianę ciosów. Mieliśmy zaatakować od początku i jako pierwsi zdobyć bramkę, a potem rozsądnie grać w obronie i próbować kontrować. Realizacja tej taktyki wychodziła nam dobrze, do momentu, w którym sędzia podyktował rzut karny. Wtedy nasza strategia się posypała i musieliśmy zmienić naszą koncepcję - wyjaśnia były reprezentant Polski.

Drużynie ze Szczecina trudno odmówić w tym meczu walki i determinacji. W drugiej części gry grając w osłabieniu byli w stanie momentami całkowicie zdominować rywala. - Piast postawił na minimalizm. Strzelił bramkę z karnego i wyglądało z boiska to tak, jakby zupełnie im to wystarczało. My stworzyliśmy w drugiej połowie trzy dobre sytuacje i gdyby padła po nich bramka wyrównująca, to pewnie byśmy poszli za ciosem i ten mecz wygrali. Niestety piłka jest brutalna i nie zawsze trzeba na boisku w nią grać, żeby wygrać mecz - puentuje nasz rozmówca.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×