Artur Sobiech ostatnie tygodnie może zaliczyć do bardzo udanych. Młody napastnik Hannoveru 96 strzela gola za golem, co zaowocowało powołaniem do reprezentacji Polski. Sobiech do Wrocławia, gdzie aktualnie przybywają kadrowicze, dotarł w niedzielę rano. Zastąpił on Ludovica Obraniaka, który z powodu otrzymania czerwonej kartki w meczu z Czarnogórą i tak nie wystąpiłby w potyczce z Mołdawią, która zostanie rozegrana już we wtorek.
Były piłkarz Polonii Warszawa i Ruchu Chorzów ostatnio często przebywa w stolicy Dolnego Śląska. Niedawno jego Hannover w eliminacjach do Ligi Europejskiej rywalizował bowiem ze Śląskiem Wrocław. - Akurat tak się złożyło, że w Lidze Europejskiej trafiliśmy na drużynę Śląska Wrocław. W dwumeczu okazaliśmy się zdecydowanie lepsi, bo jak wiadomo, zdobyliśmy dziesięć bramek i awansowaliśmy do fazy grupowej tych rozgrywek. O powołaniu natomiast dowiedziałem się w sobotę wieczorem około godziny 20:00. Do Wrocławia przyleciałem w niedzielę rano. O 5:40 miałem wylot z Gdańska - komentuje piłkarz.
- Zobaczymy czy mam szansę rozpocząć mecz w pierwszym składzie. To będzie uzależnione od trenera. W niedzielę mamy trening, a w poniedziałek rozruch przedmeczowy. Potem dopiero okaże się kto wystąpi w spotkaniu przeciwko Mołdawii - dodaje.
Piłkarz chociaż nie był powołany na mecz z Czarnogórą, to to spotkanie oglądał. - Oglądałem mecz z Czarnogórą. Na chłodno oceniając to spotkanie, to nie było to łatwe spotkanie. Wiadomo, że poprzeczka była zawieszona dość wysoko. Sądzę, że 2:2 to korzystny rezultat - wyjaśnił.
Artur Sobiech był w kadrze na Euro 2012, potem zagrał w towarzyskim spotkaniu z Estonią i... następnie nie otrzymał powołania na pierwszy mecz w eliminacjach do mistrzostw świata, które w 2014 roku odbędą się w Brazylii. - Wiadomo, że mecz z Estonią nie należał w moim wykonaniu do najlepszych. Nie ma co ukrywać i trzeba to sobie szczerze powiedzieć. Wiedziałem wcześniej, że jadę na kadrę młodzieżową i spokojnie podchodziłem do gry w pierwszej reprezentacji. Robiłem swoje i powalczyłem w klubie o miejsce - skomentował sam główny zainteresowany. - W Estonii cała drużyna nie wyglądała za dobrze. Myślę, że również wpływ na to miało to, że był to pierwszy mecz po okresie przygotowawczym. Tak naprawdę ligi jeszcze nie wystartowałem. Myślę, że po części nie wystąpiłem wtedy na swojej pozycji na boisku - zaznaczył.
Napastnik ostatnio imponuje formą strzelecką. Nie tylko strzelił dwie bramki wrocławianom, ale potem zagrał w podstawowym składzie swojego klubu i... znów dwukrotnie ulokował piłkę w bramce. - Tak naprawdę pierwszy raz przepracowałem okres przygotowawczy bez żadnej kontuzji. Wcześniej borykałem się z problemami zdrowotnymi. Teraz dobrze popracowałem. Ta forma urosła i myślę, że będzie jeszcze lepiej - powiedział.
- Każda bramka dodaje pewności. Wiadomo, że w klubie mam też sporą konkurencję. Uważam, że wywalczenie miejsca w podstawowej jedenastce jest dla mnie sporym sukcesem, ale doszedłem do tego tylko ciężką pracą, a przede wszystkim wykorzystałem szansę, którą w końcu otrzymałem - podkreślił.
Sam piłkarz cieszy się z tego, że ostatnio dostaje coraz więcej szans na pokazanie swoich umiejętności. - Ciężko ocenić czy wcześniej nie byłem w formie, bo jak wiadomo tych szans zbyt wiele nie dostawałem. Teraz dostałem trochę więcej tego czasu do gry. Najpierw 30 minut z Schalke, potem 30 minut ze Śląskiem Wrocław. Wykorzystałem to i zagrałem w końcu od pierwszej minuty. W pierwszym spotkaniu w Bundeslidze zdobyłem dwie bramki i myślę, że teraz będzie tylko lepiej - skomentował.
Już we wtorek Polacy zagrają z Mołdawią. Prawdopodobnie w tym spotkaniu Waldemar Fornalik zdecyduje się ofensywne ustawienie z dwójką napastników. - Potrzebujemy tych bramek. Koncentracja i przede wszystkim skuteczność będzie ważna. Najważniejsze będzie zwycięstwo we wtorkowym spotkaniu.Zobaczymy jak zagramy z Mołdawią. Są jeszcze treningi przed nami i zobaczymy jak to będzie wyglądało. Później już trener będzie musiał podjąć decyzję. W klubie występuję raczej jako ten najbardziej wysunięty napastnik - podsumował Artur Sobiech.