Adrian Mrowiec w czerwcu podpisał kontrakt z RB Lipsk - bogatym i ambitnym klubem, który ma mocarstwowe plany, ale póki co występuje w IV lidze. Nim 28-latek na dobre zaaklimatyzował się Niemczech, nowy dyrektor sportowy Ralf Rangnick wespół z trenerem Alexandrem Zornigerem w połowie lipca podjęli decyzję o zerwaniu umowy z Polakiem.
- To był dla mnie szok, nie wiedziałem, co się dzieje. Dopiero co podpisałem kontrakt, a już musiałem zacząć szukać nowego klubu! Któregoś dnia przyszedłem na trening i dowiedziałem się, że nie ma już dla mnie miejsca w zespole. Nowy trener zasugerował, żeby mój agent skontaktował się z Ralfem Rangnickiem. Wszystko trwało chyba minutę - przyznaje nowy nabytek III-ligowego Chemnitzer FC.
Mrowiec nie ukrywa rozczarowania, że jego przygoda z drużyną z Saksonii skończyła się tak szybko. - Miałem oferty z Rosji i Azerbejdżanu, ale z przyczyn rodzinnych zdecydowałem się na RB. Lipsk jest piękny, moim bliskim miasto również bardzo się spodobało. Znaleźliśmy już idealną szkołę dla dzieci i wynajęliśmy mieszkanie. Mieliśmy plany i nadzieje, a ja chciałem tutaj coś osiągnąć. Niestety wszystko potoczyło się inaczej - smuci się defensywny pomocnik, który od RB otrzymał wysokie odszkodowanie (według Bildu 500 tysięcy euro): - Mogę powiedzieć tylko tyle, że są to niezłe pieniądze.
Wraz z Mrowcem z IV-ligowca wyrzucony został Tomasz Wisio. 30-latek, który przez wiele sezonów występował w lidze greckiej, jak dotąd nie znalazł nowego klubu.