- Plan został wykonany. Na pewno każdy zespół byłby bardzo zadowolony, kiedy udałoby mu się wygrać wszystkie spotkania na inauguracje ligi. Dzięki temu nie mamy powodów do tego, aby się czymś niepotrzebnym martwić. Ale te mecze poszły już w zapomnienie. Czeka nas teraz pierwszy mecz wyjazdowy i w Lubinie będzie na pewno bardzo ciężkie spotkanie. Do tego meczu musimy podejść podobnie jak do tych trzech pierwszych. Przed tym meczem musimy poprawić to, co ostatnio zawodziło i było złe. Musimy zagrać dobrze piłką, stworzyć sobie okazje do zdobycia bramek i pokusić się o jakiś dobry wynik - powiedział Sebastian Dudek, pomocnik Widzewa Łódź.
I dodaje: - Za nami dopiero trzy kolejki i jeszcze nic nie jest rozstrzygnięte. Wszystko może się zdarzyć. Musimy się skoncentrować na sobie, na tym, co mamy grać, co trener chce nam wpoić i to, co mamy robić na boisku. To jest najważniejsze. Każdy ma zmartwienia. Jedni większe, drudzy mniejsze. My mamy jakieś swoje, wewnątrz zespołu. Oglądamy nasze mecze i na pewno jest co tam poprawiać. Dla nas ważne były wyniki i to zrobiliśmy. Musimy pojechać do Lubina i powalczyć o dobry rezultat.
W najbliższy weekend podopieczni Radosława Mroczkowskiego zmierzą się z Zagłębiem Lubin i będzie to dla nich pierwszy ligowy mecz, który rozegrają na wyjeździe. - Zgadza się, będzie to nasz pierwszy ligowy mecz, który zagramy na wyjeździe. Dotychczasowe spotkania graliśmy tylko u siebie. Nie wiemy jeszcze jak to będzie wyglądało. Ale te trzy zwycięstwa na pewno nam pomogły, bo bardziej wierzyliśmy w swoje możliwości i atmosfera w drużynie jest dobra. Jedziemy tam i walczymy - przyznał.
Dudek przez wiele sezonów bronił barw Śląska Wrocław i mecze z lubińskim zespołem były tam traktowane jako derby Dolnego Śląska. Czy przez ten fakt widzewiak podejdzie do tego spotkania z jeszcze większym zaangażowaniem? - Tak, to były derby. Ale bardziej dla kibiców, niż dla nas zawodników. Czy gramy ze Śląskiem, Legią, czy też innym rywalem, do każdego z nich podchodzimy tak samo. Staramy się zagrać na 100% swoich możliwości. Nie zawsze to wygląda dobrze, ale serce zawsze oddajemy. Ja podchodzę do tego meczu na spokojnie. Z Lubina mam 80 kilometrów do domu, a więc bliżej niż z Wrocławia. Ale cieszyłem się, że grałem właśnie w Śląsku. Kibice podchodzili bardzo żywiołowo do takich spotkań. Nie przepadali za sobą nawzajem, podobnie jak Widzew z ŁKS-em. Ale to są sprawy kibicowskie. My staramy się wywiązywać jak najlepiej ze swojej pracy i z tego, co nam sztab szkoleniowy przedstawi - mówił.
Co o zespole "Miedziowych" może powiedzieć 32-latek? - Jest to na pewno bardzo dobry zespół, grają u siebie i nie mają nic do stracenia. Musimy z Lubina coś przywieźć, aby ta nasza passa i atmosfera wciąż była dobra. Mamy młody zespół, dużo ludzi przyszło i wciąż musimy pracować nad tym, aby się zgrywać. Nasza gra będzie wyglądała jeszcze lepiej, ale potrzeba na to czasu - zakończył.