Jakub Kosecki: Remis nie jest sprawiedliwy
Legioniści żałują, że w derbach z Polonią doszło do podziału punktów. - Powinniśmy wygrać - stwierdził po spotkaniu Jakub Kosecki.
- Szkoda, że się nie udało, bo mieliśmy swoje sytuacje, ja także mogłem strzelić bramki... Mam nad czym pracować i dużo roboty przede mną. Szkoda, że nie wygraliśmy tego meczu, ale derby rządzą się swoimi prawami. Trener nas przestrzegał na temat tego, jak gra Polonia i niczym nas nie zaskoczyli, wiedzieliśmy jak się zaprezentują. Z jednego powodu jestem zadowolony: po bramce dla Polonii potrafiliśmy szybko się podnieść i odpowiedzieć tym samym - ocenił starcie dwóch stołecznych drużyn Jakub Kosecki.
Według "Kosy" Czarne Koszule wojskowych nie zaskoczyły stylem gry. Jednakże to właśnie goście strzelili pierwszego gola w spotkaniu. - Trener nam powiedział, że będą bazować na kontrach i tak właśnie było. Na odprawie przedmeczowej wszystko nam zostało pokazane. Można powiedzieć, że odrobiliśmy lekcję i tego nie zrobiliśmy. Zremisowaliśmy 1:1, bo straciliśmy bramkę właśnie z kontry, ale szybko odpowiedzieliśmy - mówił pomocnik Legii.
On sam po raz kolejny wyszedł w pierwszej "11", mimo że po poprzednim ligowym pojedynku z Górnikiem Zabrze jego udział mógł być zagrożony ze względu na uraz. - Starałem się grać jak najlepiej i odwdzięczyć się trenerowi za zaufanie, bo ono jest bardzo ważne. Po kontuzji wydawało się, że nie zagram, ale nie okazała się ona tak poważna. W wielkich derbach Warszawy zagrałem od pierwszej minuty i jestem za to trenerowi wdzięczny - powiedział "Kosa".
Syn Romana Koseckiego, podobnie jak i Jorge Salinas mieli podobne sytuacje na zdobycie bramek w ostatnich meczach. W starciu z Polonią "setki" nie wykorzystał Paragwajczyk. - Żadnych pretensji nie miałem do Jorge, podobną sytuację miałem w meczu z Górnikiem, tak że byłbym głupcem, gdybym miał do niego pretensje. Jorge jest świetnym zawodnikiem i Legia będzie miała z niego duży pożytek - komplementował kolegę z drużyny Kuba Kosecki.
To właśnie po faulu na młodym pomocniku Legii został przyznany rzut karny, wykorzystany przez Danijela Ljuboję. Ta sytuacja nie nauczyła faulującego Adama Pazio większej ostrożności i w końcówce pierwszej połowy ponownie doszło do starcia między nim a "Kosą". - Wydaje mi się, że karny to jest pierwsza żółta kartka, następnie za faul druga, a dwie żółte karki dają czerwoną... Powinien wylecieć z boiska, ale sędzia postąpił inaczej.