Po czterech meczach bez porażki, Jagiellonia w końcu musiała uznać wyższość rywala. W sobotę przy Słonecznej dobre zawody rozegrał Piast Gliwice i pewnie pokonał słabych gospodarzy 2:0. - Mimo obiecującego początku w naszym wykonaniu, w dalszej części spotkania zaprezentowaliśmy się słabo. Po godzinie meczu przestaliśmy grać w piłkę i to Piast próbował grać tak, jak to my mieliśmy w założeniu - ocenił Tomasz Frankowski.
- Nie ma co ukrywać, że od początku sezonu prezentujemy słaby styl, a do tego mamy mało punktów. Trzeba czekać na lepsze czasy, jakie były dwa lata temu. Mecz z Polonią Warszawa pokazał, że potrafimy grać nieźle na terenie rywala i wracać z punktami do Białegostoku [Jagiellonia przy dużej pomocy sędziego Roberta Małka zremisowała z Czarnymi Koszulami 1:1 - red.]. Trzeba liczyć, że w Szczecinie też coś ugramy - dodał Frankowski.
Kapitan Jagiellonii już w 58. minucie opuścił boisko. Dlaczego? - W pierwszej połowie poczułem ból w łydce, który się pogłębił w 50. minucie i, mimo że chciałem pomóc zespołowi w trudnym momencie, nie mogłem kontynuować meczu - powiedział "Franek". Na pomeczowej konferencji prasowej trener Jagi, Tomasz Hajto przekazał, że Frankowskiego zabraknie za tydzień w Szczecinie. - Przed meczem z Pogonią z powodu drobnego urazu wypadł nam "Franek" - poinformował szkoleniowiec drużyny z Białegostoku.