W końcu się przełamaliśmy - komentarze po meczu Motor Lublin - Tur Turek

W sobotnim pojedynku nie zabrakło strzałów i sytuacji podbramkowych. Kibice zobaczyli jednak tylko jednego gola. Tur powraca do domu na tarczy, natomiast Motor cieszy się z przełamania fatalnej passy pięciu meczów bez wygranej.

W tym artykule dowiesz się o:

Włodzimierz Tylak (trener Tura Turek): Gratulacje dla Motoru. Wiem, że Motor do tej pory nie grał źle w meczach, które przegrywał jedną bramką. Były to wyrównane spotkania. Brakowało wtedy szczęścia, decydowały jakieś błędy. My z kolei odwrotnie. Mój zespół za bardzo dał się zepchnąć w II połowie, chociaż kilka razy też wyszliśmy z kontrą. Mieliśmy swoje sytuacje, ale - niestety - zabrakło dzisiaj wyrachowania. Natomiast do Motoru uśmiechnęło się szczęście. Trzeba grać dalej. Wiadomo, że liga jest bardzo wyrównana, mecze są podobne do siebie. Myślę, że zarówno zespół Motoru, jak i my niejednej drużynie, nawet z czuba tabeli, pokrzyżujemy plany, ponieważ mamy swoje atuty.

David Topolski (obrońca Tura Turek): Motor narzucił nam swój styl gry, nie potrafiliśmy dłużej utrzymać się przy piłce, stąd napór Motoru wzrastał z każdą minutą. W poprzednich spotkaniach graliśmy lepiej i mieliśmy trochę więcej szczęścia. Teraz trzy punkty zostają w Lublinie. Mieliśmy kilka sytuacji, po których mogła paść bramka. W następnym meczu postaramy się odrobić to z nawiązką.

Adam Łagiewka (pomocnik Tura Turek): Czegoś zabrakło. Walczyliśmy, staraliśmy się rozstrzygnąć mecz w pierwszych 20 minutach. Z tego wynikało kilka fajnych akcji, strzałów, w tym jeden w poprzeczkę. Nie udało się. Z każdą minutą w nasze szeregi wkradał się jakiś popłoch, obłęd i Motor przejął inicjatywę.

Łukasz Cichos (napastnik Tura Turek): Daliśmy sobie narzucić styl rywala, o ile w ogóle można nazwać to stylem. Piłka do przodu, kop, goń. Nie wiem czemu poddaliśmy się temu, a przecież potrafimy grać w piłkę. To zupełnie nie przypominało piłki nożnej i najbardziej boli. Można było podejść bliżej Motoru i narzucić swój styl gry, a nie oddawać inicjatywę Motorowi, który ryzykował, grał na całość. Cieszę się, że znowu miałem sytuacje. Tym razem zabrakło szczęścia, nie zawsze wszystko może wpadać.

Ryszard Kuźma (trener Motoru Lublin): Pierwszy raz mogę podziękować za gratulacje. Nie ulega wątpliwości, że było to nasze marzenie, które się spełniło. To było widać zarówno w sposobie radości po strzeleniu bramki, jak i po meczu. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nie będzie to łatwy pojedynek. Drużyna gości jest umiejętnie prowadzona. Była też umiejętnie wzmocniona przed tymi rozgrywkami. Uzyskała bardzo wiele dobrych rezultatów i było widać to, że nie lubi ona przegrywać. Okazało się jednak, że trochę spokoju w szatni w przerwie pozwoliło zespołowi na pracę nad układaniem gry i udało nam się zepchnąć przeciwnika i zmusić go do błędów. Jeden z tych błędów wykorzystał Iwanicki. To zasłużone zwycięstwo. Zarówno ja, jak i drużyna bardzo się z niego cieszymy. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Będziemy starali się zdobywać kolejne punkty, ale następny mecz, to jest już nowe rozdanie.

Łukasz Misztal (obrońca Motoru Lublin): W końcu się przełamaliśmy. Myślę, że byliśmy lepszym zespołem. Stworzyliśmy więcej sytuacji i graliśmy piłką. Cieszę się, że zwyciężyliśmy. Mam też nadzieję, że teraz zacznie się nasz marsz w górę tabeli.

Krzysztof Lipecki (pomocnik Motoru Lublin): Na to zwycięstwo czekaliśmy my i kibice. Jak to mówią, lepiej późno niż wcale. Jesteśmy zadowoleni z tego zwycięstwa. Mamy nadzieję, że przyjdą kolejne i będziemy piąć się w górę tabeli. Graliśmy pod presją, bo wiedzieliśmy, że musimy wygrać ten mecz, a remis za bardzo nam nic nie dawał. Tur przyjechał ewidentnie po remis i praktycznie cały mecz się bronił.

Janusz Iwanicki (napastnik Motoru Lublin): Oby więcej takich strzałów nie tylko w moim wykonaniu, ale i całej drużyny. Jestem bardzo szczęśliwy. Musiałem długo czekać, żeby przedstawić się kibicom w Lublinie. Nie tylko, że biegam i próbuję coś robić, ale także potrafię strzelać bramki. Oby teraz było jak najwięcej tych bramek.

Komentarze (0)