Poznaniacy na prowadzenie wyszli już w 6. minucie, ale cieszyli się z niego tylko cztery minuty. Potem mieli kolejne doskonałe sytuacje do zdobycia bramki, ale zabrakło zimnej krwi przy ich wykończeniu. Mimo zmasowanych ataków w końcówce nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę i mecz zakończył się remisem. - Na pewno jesteśmy rozczarowani z tego wyniku. Zwłaszcza dlatego, że stworzyliśmy sporo sytuacji, a ich nie wykorzystaliśmy - mówi Mateusz Możdżeń.
Lech najmocniej atakował w ostatnich kilkunastu minutach, gdy grał z przewagą jednego zawodnika. Najlepszą sytuację zmarnował jednak przed przerwą Bartosz Ślusarski, który nie trafił do pustej bramki. Niedosyt wśród poznaniaków może być więc duży, tym bardziej że gola stracili po błędzie defensywy z Jasminem Buriciem na czele. - Straciliśmy głupią bramkę po indywidualnym błędzie, ale to jest piłka i takie rzeczy zdarzają się nawet w najlepszych ligach na świecie - mówi Możdżeń.
W meczu z Pogonią Lechowi zabrakło szczęścia, które miał choćby tydzień temu w spotkaniu z GKS-em Bełchatów. - W Bełchatowie zagraliśmy beznadziejny mecz, a przywieźliśmy trzy punkty z wyjazdu. U siebie pokazaliśmy dobrą piłkę przed mnóstwem kibiców i tylko zremisowaliśmy - dodaje lechita.
W niedzielnym meczu na trybunach panowała gorąca atmosfera. Na stadionie zjawiło się ponad 28 tysięcy fanów. - Tego dopingu nie da się nie słyszeć nawet jak skupiamy się na komunikacji między sobą. Doping na pewno nas unosi i dodaje pewności siebie - zakończył Możdżeń.
Mateusz Możdżeń: Jesteśmy rozczarowani
Lech Poznań mimo olbrzymiej przewagi nie zdołał pokonać Pogoni Szczecin i tylko zremisował 1:1. Po meczu lechici byli mocno rozczarowani.