Śląsk Wrocław pokonał 3:0 PGE GKS Bełchatów i pewnie awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski. W tej fazie rozgrywek wrocławianie nie będą jednak mogli liczyć na Przemysława Kaźmierczaka, który w potyczce z zespołem z Bełchatowa zobaczył czerwoną kartkę za brutalny faul. - Faul to jest faul i tyle mogę powiedzieć. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie i tyle - skomentował "Kaz". - Troszkę niepotrzebnie tak wszedłem. Mogę powiedzieć - moja głupota. Pewne sytuacje, które były dwie sekundy wcześniej... Sędzia też nie zagwizdał faulu na naszym zawodniku i... po prostu tak zareagowałem. Na pewno to nie było dobre - dodał piłkarz WKS-u.
Pretensji do Kaźmierczaka nie ma piłkarz drużyny z Bełchatowa. - Myślę, że to normalne zachowanie w futbolu. Takie rzeczy się zdarzają. Nie jestem sędzią, więc nie wiem czy należała mu się czerwona kartka czy nie. Nie prowokowałem jednak Przemka Kaźmierczaka - wyjaśnił Gonzalez.
Zdania na temat tego wydarzenia nie miał także Stanislav Levy. - Muszę się przyznać, że to było po drugiej stronie boiska i dobrze tego nie widziałem, nie rozmawiałem też jeszcze o tym z zawodnikiem - mówił szkoleniowiec WKS-u na pomeczowej konferencji prasowej.
Wrocławianie z meczu na mecz grają coraz lepiej i po tym, jak zwolniono Oresta Lenczyka, drużyna jeszcze nie przegrała. - Myślę, że jest progres z każdym spotkaniem. Staramy się pracować na treningach, oglądać nasze mecze i wyciągać wnioski, żeby jak najmniej błędów robić, aby te spotkania lepiej wyglądały. To chyba widać i z tego się cieszymy. Przed nami jednak następny mecz i na tym musimy się skupić - zaznaczył Kaźmierczak. - Różne rzeczy ćwiczymy na treningach, które dają efekt na meczach. To widać teraz. Widocznie tego musimy się trzymać - dodał.
W kolejnej rundzie Pucharu Polski Kaźmierczak z trybun będzie się przyglądał poczynaniom swoich kolegów na boisku. - Jakie losowanie będzie, takie będzie. Będziemy się przygotowywać do kolejnego meczu i nie ma takiej drużyny, na którą bym nie chciał trafić - podsumował piłkarz mistrza Polski.