Najtrudniejszy rywal Czarnych Koszul

Trudną przeprawę z liderem mieli przy Konwiktorskiej piłkarze Czarnych Koszul. Gospodarze wygrali, ale zwycięstwo nad Widzewem kosztowało ich dużo sił.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

Łodzianie jechali do stolicy w glorii lidera T-Mobile Ekstraklasy. Z pięciu wcześniejszych spotkań podopieczni Radosława Mroczkowskiego wygrali cztery, a świetną passę Widzewa dopiero w poniedziałek po ciężkim boju przerwał Górnik Zabrze. Poloniści do starcia z liderem przystąpili z szacunkiem i uzasadnionym respektem, a po końcowym gwizdku solidarnie chwalili pokonanego przeciwnika.

- To był bardzo ciężki mecz - przyznaje strzelec pierwszej bramki i jeden z bohaterów piątkowego meczu, Łukasz Teodorczyk. Z kolegą z zespołu zgadza się Adam Kokoszka. - Jak dotąd w tym sezonie Widzew postawił nam zdecydowanie najtrudniejsze warunki. W trakcie meczu było widać, że łodzianie dobrze utrzymują się przy piłce i, jakby nie patrzeć, są przecież liderem. Nie było to dla nas łatwe spotkanie - mówi defensor Czarnych Koszul.

W pierwszej połowie wydawało się, że to gracze Mroczkowskiego zdominują przebieg boiskowych wydarzeń. Goście z minuty na minutę zyskiwali optyczną przewagę, długo utrzymywali się przy piłce, a cierpliwe wymiany krótkich podań w środku pola kończyli próbami przedostania się pod pole karne Mariusza Pawełka. I kiedy już wydawało się, że wszystko zaczyna iść po myśli Widzewa, a groźne sytuacje podbramkowe są kwestią czasu, wyborną akcję przeprowadzili gospodarze, obejmując prowadzenie.

Łodzianie przy Konwiktorskiej rozegrali dobry mecz, po przerwie popełnili jednak zbyt dużo indywidualnych błędów, a odważne posunięcia Mroczkowskiego - który na boisko wpuścił dwóch nowych napastników - nie przyniosły pożądanego rezultatu. Do siatki lidera trafiali Paweł Wszołek i Daniel Gołębiewski, a na ripostę stać było jedynie Łukasza Brozia, który po solowej akcji wywalczył rzut karny.

- Spośród rywali, z którymi mieliśmy okazję do tej pory grać, Widzew był zdecydowanie najtrudniejszym, mocniejszym od Legii - nie kryje szkoleniowiec Czarnych Koszul, Piotr Stokowiec. - Podobała mi się szybkość łodzian i to, jak reagowali. Mecz był otwarty, ładny i szybki dla oka. Widzew miał swoje momenty, w których jego przewaga w środku pola dawała o sobie znać - dodaje trener stołecznej jedenastki.

Łodzianie przegrali w tym sezonie po raz pierwszy, tracąc przy Konwiktorskiej więcej bramek, aniżeli w pięciu poprzednich meczach. Mimo porażki gracze Widzewa ze swojej postawy mogą być jednak zadowoleni i jeśli w kolejnych spotkaniach unikną indywidualnych błędów, w ścisłej czołówce ligowej tabeli pozostać mogą jeszcze przez długi czas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×