Od początku lepsze wrażenie sprawiali zieloni. Ekipa Czesława Owczarka ochoczo atakowała, lecz - co zdarza jej się permanentnie - nie grzeszyła skutecznością. Jako pierwszy doskonałą okazję miał Bartłomiej Pawłowski, który soczyście przymierzył zza pola karnego i zmusił Wojciecha Kaczmarka do sporego wysiłku.
Warta atakowała i... nadziała się na kontrę. Prawym skrzydłem pomknął Jakub Wójcicki, dośrodkował płasko na 5. metr do Adriana Błąda, a młody pomocnik dopełnił formalności. Sęk w tym, że strzelec znajdował się na wyraźnym spalonym, co umknęło uwadze sędziego liniowego. Jak się później okazało, ta pomyłka zdeterminowała przebieg spotkania. Bydgoszczanie skupili się na defensywie, a warciarze byli zmuszeni do demontowania tych zasieków.
Tuż po utracie bramki zespół Czesława Owczarka nieco przygasł, ale ten stan nie trwał długo. Przez niemal cały mecz poznaniacy mieli przewagę w polu, próbowali różnych rozwiązań, ale za nic w świecie nie mogli pokonać Kaczmarka. W 27. minucie bliski szczęścia był Maciej Mysiak, lecz futbolówka po jego strzale i rykoszecie poleciała tuż nad poprzeczką.
Zieloni egzekwowali ogrom stałych fragmentów. W pierwszej połowie wszystkie wykonywał Wojciech Trochim i choć posyłał piłkę na dobrej wysokości, to nie trafiała ona do adresatów.
Po zmianie stron goście uzyskali jeszcze większą przewagę i mieli multum okazji do wyrównania. Pierwsza nadeszła już w 46. minucie. Mysiak doszedł do piłki zacentrowanej z lewego skrzydła, ale źle złożył się do uderzenia z 5 metrów i koszmarnie spudłował. Kilka minut później bydgoscy obrońcy zatrzymali na linii strzał głową Pawłowskiego. Później równie doskonałych szans było jeszcze kilka, ale bramka Zawiszy była jak zaczarowana.
Gospodarze po przerwie mieli tylko jedną czystą sytuację. W 58. minucie Michał Masłowski przejął futbolówkę po błędzie Daniela Ciacha, wyłożył ją Pawłowi Abbottowi, lecz były napastnik Ruchu Chorzów uderzył nad poprzeczką z 10 metrów.
Bydgoszczanie do samego końca skupiali się wyłącznie na defensywie, momentami bronili się bardzo rozpaczliwie, ale zdołali wyszarpnąć zwycięstwo. Co więcej, podwyższyli na 2:0 po tym jak Adrian Lis zaangażował się w ostatnią akcję ofensywną Warty. W 95. minucie Błąd podał w polu karnym do Wahana Geworgiana, a ten trafił do pustej bramki.
Co zdecydowało o wyniku sobotniej konfrontacji? Dwa aspekty. Pierwszy to pomyłka sędziego liniowego, który nie zauważył spalonego Błąda. Ta sytuacja zdeterminowała dalszy przebieg meczu. Zawisza miał w garści korzystny rezultat, a zieloni zostali zmuszeni do ataku. Robili to niemal permanentnie, ale zaprezentowali przy tym nieprawdopodobną indolencję strzelecką.
Tego co w obecnym sezonie Warta robi w ofensywie, nie da się racjonalnie wytłumaczyć. W każdym spotkaniu poznaniacy są chwaleni za grę, stwarzają ogromną ilość czystych sytuacji, lecz zazwyczaj nie potrafią zamieniać ich na gole.
Po sobotnim zwycięstwie Zawisza ma już 24 punkty i zajmuje 2. miejsce w tabeli.
Zawisza Bydgoszcz - Warta Poznań 2:0 (1:0)
1:0 - Adrian Błąd 14'
2:0 - Wahan Geworgian 90+5'
Składy:
Zawisza Bydgoszcz: Wojciech Kaczmarek - Mateusz Mąka, Łukasz Skrzyński, Krzysztof Hrymowicz, Błażej Jankowski, Jakub Wójcicki (71' Wahan Geworgian), Hermes (24' Michał Masłowski), Paweł Strąk, Adrian Błąd, Paweł Zawistowski, Paweł Abbott (62' Tomasz Chałas).
Warta Poznań: Adrian Lis - Grzegorz Bartczak, Maciej Mysiak, Daniel Ciach, Rafał Kosznik, Artur Marciniak (83' Alain Ngamayama), Tomasz Magdziarz, Łukasz Grzeszczyk, Wojciech Trochim, Michał Jakóbowski (76' Adam Mójta), Bartłomiej Pawłowski (69' Piotr Giel).
Żółte kartki: Mateusz Mąka, Błażej Jankowski, Adrian Błąd, Krzysztof Hrymowicz (Zawisza) oraz Artur Marciniak, Maciej Mysiak, Wojciech Trochim (Warta).
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).