Przed pojedynkiem przy Olimpijskiej gracze Stomil Olsztyn zapowiadali, że jadą na Śląsk po trzy punkty. Ich aspiracje boleśnie zweryfikowały już pierwsze fragmenty spotkania. - Na początku meczu daliśmy się zaskoczyć. Straciliśmy bramkę i to wprowadziło w nasze szeregi trochę niepotrzebnej nerwowości - przyznaje Radosław Stefanowicz, obrońca olsztyńskiej drużyny.
Lepiej w wykonaniu Stomilu wyglądały kolejne fragmenty spotkania. - Z biegiem czasu udało nam się przejąć inicjatywę i strzelić bramkę wyrównującą. Szkoda, że do przerwy nie trafiliśmy jeszcze raz, bo mieliśmy kilka niezłych okazji, których nie zdołaliśmy wykorzystać. Myślę, że to zawyrokowało o tym, że tego meczu nie wygraliśmy, bo Polonia nie mogła nam wiele krzywdy zrobić - ocenia gracz beniaminka I ligi.
W drugiej części gry sytuację warmińsko-mazurskiej jedenastki skomplikowała czerwona kartka, jaką za faul taktyczny na Kamilu Białkowskim obejrzał Michał Świderski. - Czerwona kartka na początku drugiej połowy mocno pokrzyżowała nam szyki. Mimo to udawało nam się dochodzić do sytuacji bramkowych, ale po raz kolejny we znaki dała nam się słaba skuteczność. Pracujemy nad tym aspektem, ale niewiele z tego wynika - bezradnie rozkłada ręce defensor Stomilu.
Punkt wywieziony z Bytomia piłkarzy z Olsztyna w najmniejszym stopniu nie satysfakcjonował. - Żałujemy, że nie udało nam się tego meczu wygrać. Było to dla nas starcie nie o trzy, a o sześć punktów. Mocno liczyliśmy na wygraną, która pozwoliłaby nam odbić się w górę tabeli. Wszyscy mamy bowiem świadomość, że na miejsce w strefie spadkowej nie zasługujemy - przekonuje Stefanowicz.
Gracz drużyny z Olsztyna kilka ciepłych słów powiedział też o nieudolnie grających w sobotni wieczór podopiecznych Piotra Pierścionka. - Trzeba powiedzieć, że Polonia w ostatnich kolejkach się rozkręciła. To nie jest ta sama drużyna, co na początku rozgrywek i należy się tym chłopakom duży szacunek. Dla nas mimo wszystko ten remis jest jak porażka. Choć graliśmy w osłabieniu i dowieźliśmy punkt do końca, to nie mamy prawa w dobrych nastrojach wracać do domu. Mierzyliśmy w całą pulę - podkreśla obrońca outsidera.
Przed Stomilem arcyważny pojedynek z Sandecją Nowy Sącz, która do meczu przystąpi najprawdopodobniej z nowym szkoleniowcem. - Mamy swoje problemy i nie może nas interesować to, co stanie się z zespołem rywala jeżeli meczu z nami nie wygra. Musimy bronić swojego interesu i po tym jak urwaliśmy punkty Flocie trzeba powalczyć o zwycięstwo nad Sandecją. Rywal będzie zdeterminowany, żeby nam to utrudnić, ale żadna strata punktów w naszym położeniu nie wchodzi już w rachubę - puentuje gracz drużyny z Piłsudskiego.