Piast Gliwice od dwóch porażek rozpoczął sezon na boiskach T-Mobile Ekstraklasy. Dla beniaminka słaby start był powodem do niepokoju, ale po trzech kolejnych meczach ligowych nastroje w śląskim klubie są zgoła odmienne. Podopieczni Marcina Brosza wygrali trzy kolejne potyczki i z dziewięcioma punktami na koncie odskoczyli wyraźnie od strefy spadkowej.
Przy Okrzei nikogo świetna passa nie dziwi. - Dla nas nasze ostatnie świetne wyniki nie są zaskakujące. Wiedzieliśmy, że przepracowaliśmy okres przygotowawczy bardzo dobrze i jesteśmy w optymalnej formie. Na początku sezonu musieliśmy zapłacić frycowe, ale także Pogoń je zapłaciła. Kolejne mecze pokazały, że beniaminkowie w tym sezonie naprawdę nie są drużynami chłopców do bicia i nieźle namieszają - przekonuje Tomasz Podgórski, kapitan gliwickiej drużyny.
Niebiesko-czerwoni są dziś postrachem dla drużyn, które zaliczają się do czołówki polskiej ligi. W ostatnich tygodniach urywali m.in. punkty Jagiellonii Białystok i Lechii Gdańsk, a meczu 1/8 finału Pucharu Polski napędzili strachu obrońcy tytułu Legii Warszawa. - Myślę, że te mecze w naszym wykonaniu uciszyły krytyków i dziś nikt już nie powie, że wygrywamy dlatego, bo rywale przeciwko nam byli w słabej dyspozycji. Wiadomo, że jesteśmy beniaminkiem i na szacunek w tej lidze musimy sobie zasłużyć, ale jesteśmy ku temu na dobrej drodze - przyznaje pomocnik śląskiej drużyny.
Siłą gliwiczan jest szeroka i wyrównana kadra. - W Piaście nie ma dziś murowanej jedenastki, która zagra z każdym zespołem w tej lidze. Cały czas następują roszady, rywalizacja na treningach trwa od meczu do meczu i trener wybiera do składu zawodników, którzy w ostatnich dniach byli w najlepszej dyspozycji. To dobrze działa na morale drużyny, bo siadając na ławce masz świadomość, że nie będziesz wiecznym rezerwowym, jeżeli oczywiście w kolejnych dniach pokażesz, że na to nie zasługujesz - wyjaśnia "Podgór".
- W naszym zespole każdy zawodnik stanowi wartość dodatnią. Kiedy na plac gry za chłopaka z podstawowej jedenastki wchodzi zawodnik rezerwowy, to na pewno nie jest to zmiana osłabiająca potencjał drużyny. Wręcz przeciwnie, wchodzi na boisko człowiek o przybliżonych umiejętnościach, który wnosi nową jakość. Podoba mi się to, że nawet zawodnicy, którzy doszli do nas w ostatnich dniach letniego okienka szybko się zaaklimatyzowali i walczą dziś o miejsce w wyjściowej jedenastce na równych zasadach - podkreśla gracz beniaminka najwyższej klasy rozgrywkowej.
Przed meczem z Wisła Kraków nastroje w ekipie z Gliwic są bojowe. - Nie ważne jest dla nas czy gramy z Wisłą, Legią, Śląskiem czy jakimkolwiek innym zespołem. Mamy rywala bardzo dobrze rozpracowanego i wiemy gdzie należy uderzyć, żeby umieć Wisłę ukąsić. W tym meczu nie ma tak naprawdę murowanego faworyta, a nam nasza ostatnia seria i kibice na pewno bardzo pomogą. Wierzymy w to, że po meczu z Białą Gwiazdą będziemy mieli już na koncie dwanaście punktów. To dałoby nam miejsce na podium, więc jest o co grać - puentuje kapitan drużyny z Okrzei.