Tomasz Podgórski: Mam nadzieję, że "snajperka" się nie zatnie

Tomasz Podgórski w trzecim meczu z rzędu trafił do siatki rywala i poprowadził Piasta Gliwice do zwycięstwa nad Wisłą Kraków. Beniaminek dzięki poniedziałkowemu triumfowi wskoczył na podium.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Piast Gliwice słabo rozpoczął zmagania na boiskach T-Mobile Ekstraklasy, po dwóch kolejkach plasując się w strefie spadkowej. Dziś przy Okrzei nikt już o tym nie pamięta. Po serii czterech kolejnych zwycięstw beniaminek wskoczył na najniższy stopień podium ligowej klasyfikacji, ustępując Legii Warszawa jedynie gorszym bilansem bramkowym. - Dla nas to nie ma większego znaczenia, że teraz jesteśmy na podium. Bardziej cieszy to, że w tak dobrym stylu pokonaliśmy silnego rywala - przekonuje Tomasz Podgórski, kapitan gliwickiej drużyny.

Lider Piastunek w meczu z Wisłą Kraków zdobył trzecią bramkę w trzecim kolejnym meczu, co wybija go dziś do ścisłej czołówki ligowych strzelców. - Bramki bardzo mnie cieszą, tym bardziej, że dają nam zdobycz punktową. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach "snajperka" się nie zatnie. Najważniejsze jest jednak dobro zespołu. Morale po trzech zwycięstwach z rzędu urosło, czego potwierdzeniem była nasza postawa w meczu z Wisłą - wyjaśnia gracz drużyny z Okrzei.

Trafienie pomocnika gliwiczan należy wpisać na konto Sergeia Pareiko, który po kąśliwym uderzeniu Podgórskiego sprzed linii pola karnego właściwie sam wrzucił sobie piłkę do bramki. - Nie wiem czy tuż przed strzałem piłka nie szurnęła jeszcze o murawę i nie spłatała bramkarzowi psikusa. Trzeba przyznać, że nie był to trudny do obrony strzał, bo piłka nie "weszła" mi na nogę jak planowałem. Duży udział w tej akcji miał też Wojtek Kędziora, który świetnie się zastawił i dograł mi futbolówkę. Najważniejsze jest, że ta piłka do siatki wpadła, bo takie bramki są równie cenne, co te najbardziej widowiskowe - uśmiecha się "Podgór".

Zwycięstwo Piasta nad Białą Gwiazdą mogło być jeszcze bardziej okazałe. Gliwicki zespół trzy razy pieczętował w tym meczu poprzeczkę rywala. - Szkoda, że te piłki nie wpadły, bo pięć bramek strzelonych Wiśle, to byłoby coś nieprawdopodobnego. Ja sam mogłem w końcówce bramkę dołożyć, ale po wolnym trafiłem w poprzeczkę. Zwycięstwo mogło być wyższe, ale najważniejsze są trzy punkty zdobyte w meczu z naprawdę trudnym rywalem - podkreśla zawodnik śląskiej drużyny.

Podopieczni Marcina Brosza grają dziś jeden z najciekawszych futboli w lidze. W kolejnych meczach z pretendentami udowadniają, że nie należą do słabeuszy i o ligowy byt w tym sezonie drżeć raczej nie powinni. - Jeżeli gramy jak równy z równym z takimi zespołami jak ostatnio Legia Warszawa czy teraz Wisła Kraków, to nie mamy powodów do kompleksów. W Poznaniu też zamierzamy powalczyć o zdobycz punktową, bo każdy w tej lidze jest w naszym zasięgu - zapewnia gracz niebiesko-czerwonych.

Ostatnie świetne wyniki Piasta w końcu przyciągnęły na Okrzei znaczną ilość fanów. Po frekwencyjnej miernocie na początku sezonu, poniedziałkową potyczkę gliwiczan z Białą Gwiazdą oglądało ponad 6,5 tys. fanów. - Cieszy nas to, że nasza dobra gra spotyka się z pozytywnym odbiorem kibiców. Bardzo na nich liczymy, bo wiemy, że także dzięki nim w Gliwicach gra nam się tak dobrze. Liczmy, że w meczu z Lechem też będą nas wspierać i poniosą do kolejnego zwycięstwa - puentuje kapitan beniaminka T-Mobile Ekstraklasy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×