Gdy w 6. minucie pewnym egzekutorem rzutu karnego (podyktowanego za faul na Danielu Barzyńskim) okazał się Arkadiusz Oziewicz, wydawało się, że bramki są kwestią czasu i Radomiak powinien spokojnie i bez większego wysiłku pokonać rywala z Piastowa.
Tymczasem spory zawód spotkał ponad dwutysięczną radomską publiczność. Po zdobyciu pierwszej bramki piłkarze Radomiaka pozwolili sobie na małe rozprężenie, co szybko wykorzystał w 26. minucie Rafał Gajowniczek. W dziecinny sposób ograł defensywę Zielonych, minął Piotra Banasiaka i ze stoickim spokojem umieścił piłkę w siatce.
Przez moment wydawało się, że mimo całkowitej odnowy drużyny, gra niczym nie będzie różnić się od tej, którą kibice pamiętają jeszcze z ostatnich występów "starego Radomiaka". Okazało się jednak, że pozory potrafią mylić. Nieustanne reprymendy i pokrzykiwania ze strony szkoleniowca Zbigniewa Wachowicza przyniosły wreszcie efekt.
W 45. minucie kapitalnym strzałem zza pola karnego popisał się Paweł Tarnowski. - Przyznam, że moja bramka ustawiła mecz. Gdyby nie udało się nam strzelić do przerwy, to z pewnością trochę bardziej nerwowo byłoby w drugiej odsłonie. Ale uważam, że i tak byliśmy o wiele lepszą drużyną i zasłużyliśmy na to zwycięstwo. W zespole jest dobra atmosfera, każdy chce zaprezentować się z jak najlepszej strony i tak naprawdę dopiero się rozkręcamy - powiedział dla portalu SportoweFakty.pl strzelec drugiej bramki dla Radomiaka.
Druga połowa to już niemal koncertowa gra Zielonych. Nie było wielu wymuszonych zagrań czy nieprzemyślanych podań. Były za to częste akcje skrzydłami, liczne dośrodkowania w pole karne oraz próby grania prostopadłych piłek. Będący w przebudowie Piast nie mógł poradzić sobie z taktyką obraną przez trenera Wachowicza, stąd kolejne bramki dla gospodarzy były kwestią czasu.
I tak w 66. minucie Piotr Wlazło zamknął idealne dośrodkowanie Daniela Barzyńskiego i z kilku metrów skierował piłkę obok całkowicie zdezorientowanego Pawła Śliwiaka. O jeszcze większym zaskoczeniu może mówić golkiper gości w 83. minucie. Po dośrodkowaniu Cezarego Czpaka z rzutu wolnego największym spokojem wykazał się w polu karnym Maciej Lesisz, który sprytnym strzałem głową przerzucił piłkę nad interweniującym Śliwiakiem. Spektakl uwieńczył w 90. minucie Cezary Czpak, który popisał się 20-metrowym lobem.
- Gdybyśmy do przerwy utrzymali remis, z pewnością druga połowa wyglądałaby zupełnie inaczej. Uważam, że w pierwszej odsłonie w niczym nie ustępowaliśmy o wiele silniejszemu kadrowo Radomiakowi. Szkoda tylko, ze popełniliśmy taki błąd i to tuż przez gwizdkiem na przerwę. To nas wybiło z rytmu i w drugiej połowie nie mogliśmy już znaleźć wspólnego języka na boisku. Ale jedna porażka o niczym nie świadczy. Gra toczy się dalej i mamy zamiar wywalczyć miejsce w czołówce tabeli - dorzucił po zakończeniu spotkania Rafał Boryń.
Radomiak 1910 SA Radom - Piast Piastów 5:1 (2:1)
1:0 - Oziewicz (k.) 6'
1:1 - Gajowniczek 2'
2:1 - Tarnowski 45'
3:1 - Wlazło 66'
4:1 - Lesisz 83'
5:1 - Czpak 90'
Składy:
Radomiak: Banasiak - Sikorski, Mortka, Majewski, Boryczka (78’ Molga), Rosłaniec (46’ Czpak), Wlazło, Oziewicz (58’ Skorupski), Janik (66’ Lesisz), Tarnowski, Barzyński.
Piast: Śliwak - Gorzkowski, Dmoch (85’ Boryń), Szcześniak, Matuszewski, Sapierzyński (70’ Pachniak), Soroka, Zieliński (88’ Legierski), Milewski, Gajowniczek, Brudziński.
Żółte kartki: Mortka (Radomiak) oraz Zieliński, Brudziński (Piast).
Sędzia: Paweł Wiólkowski.
Widzów: 2100.