Marcin Kikut latem dość późno dołączył do zespołu Ruchu. Jednak defensor szybko nadrobił zaległości treningowe. Po początkowych problemach głównie z czuciem piłki z każdym kolejnym spotkaniem widać było, że forma byłego Lechity rośnie.
W meczu Ruchu z PGE GKS Kikut należał do najlepszych na boisku. W obronie grał bez zarzutu, często włączając się w akcje ofensywne Niebieskich. Prawy defensor zaliczył asystę przy bramce Arkadiusza Piecha, gdy dość nietypowo, bo zewnętrzną częścią stopy dośrodkował w pole karne. Po meczu jednak Marcin Kikut bez większego entuzjazmu podchodził do swojego występu. - Musimy się cieszyć przede wszystkim z punktów. Po słabym początku są one nam bardzo potrzebne. Jednak jakość naszej gry musi być jeszcze poprawiona - przyznał. - Zawsze staram się grać ofensywnie i w końcu się zaliczyłem asystę. Od siebie wymagam dużo więcej - Kikut odniósł się do podania otwierającego Piechowi drogę do bramki gości.
Pojedynek z ostatnim w tabeli zespołem z Bełchatowa dla Ruchu nie był łatwy. Chorzowianie podkreślali na każdym kroku, że rywal gra dużo lepiej niż wskazuje to ich aktualne miejsce w tabeli. - Mecze przegrywali pechowo, ale pokazywali w nich dużo jakości. Tak też było w spotkaniu z nami. Zostaliśmy zepchnięci do obrony. Było ciężko, ale ważne jest że trzy punkty zapisane zostały na nasze konto - cieszył się Kikut. - Tym razem pierwsi strzeliliśmy gola, ale potem daliśmy sobie wbić bramkę. Scenariusz miał być inny, więc dobrze, że wszystko zakończyło się dla nas szczęśliwie. Doprowadziliśmy do nerwówki i końcówka była emocjonująca.
Możemy grać takie horrory, ale niech zawsze tak się kończą dla nas. Oczywiście najlepiej by było gdybyśmy utrzymali jakość gry i nie dać rywalom pograć. Jak widać jeszcze wiele pracy przed nami - stwierdził na koniec obrońca wicemistrzów Polski.