Pasy wygrały po golach Vladimir Boljević z rzutu karnego oraz Bartłomiej Dudzic i Edgar Bernhardt z gry. Honorowe trafienie dla gości zdobył z rzutu karnego Paweł Zawistowski.
- Wygrał zespół lepszy. To było widoczne na boisku. Ale w sytuacjach było po równo. Z boku ten rzut karny wyglądał trochę dziwnie, ale to tak zawsze wygląda. Źle weszliśmy w mecz, byliśmy zagubieni, brakowało tej adrenaliny i determinacji, ale nawet mimo tego mieliśmy dobre sytuacje. Na przykład Adrian Błąd miał przed sobą tylko bramkarza, a nie strzelił bramki. Takie sytuacje na tym poziomie trzeba wykorzystywać. W pierwszej połowie przeciwnik zaczął dyktować warunki, trzeba było cofnąć się do tyłu i nie było możliwości, żeby wyżej podejść do rywala - komentował Szatałow.
Dla opiekuna Zawiszy był to sentymentalny powrót do Krakowa. Od listopada 2010 roku do września 2011 roku pracował przecież w Cracovii. Jak czuł się w czasie powrotu pod Wawel? - Przed meczem czułem się dobrze, a po meczu już nie za bardzo (śmiech).
Obecnie o sile Cracovii stanowią zawodnicy, których do swojej dyspozycji miał też Szatałow. Na przykład Rok Straus jest teraz pierwszoplanową postacią Pasów, a u Szatałowa nie podnosił się z ławki rezerwowych. Trener Zawiszy nie chciał jednak wypowiadać się na ten temat: - [i]To pytanie nie dotyczy tego meczu, więc nie chce na nie odpowiadać.
[/i]