- Sytuacja robi się nieciekawa. Boli nas druga porażka z rzędu. Tym bardziej, że przytrafiła się ona na własnym stadionie. Szkoda. W pierwszej połowie staraliśmy się grać piłką, stwarzaliśmy sobie sytuacje. Wyglądało to lepiej, niż początek drugiej połowy, gdzie dostawaliśmy piłki za plecy i Pogoń strzeliła nam bramki. Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim meczu, bo uważam, że mogliśmy powalczyć o coś więcej. Mogliśmy przynajmniej nie przegrać tego spotkania - przyznał Sebastian Dudek, pomocnik Widzewa Łódź.
Po niedzielnym spotkaniu dużo osób obarczyło winą za porażkę Adama Banasiaka, którego błędy doprowadziły do utraty dwóch bramek przez łodzian, a sam zawodnik został ukarany czerwoną kartką. - Nikt nie obarcza nikogo winą. Przegrywa cały zespół, klub, a nie pojedyncze osoby. Wiadomo, że trener będzie analizował mecz i będzie chciał poprawić, to co było złe. Ale nikt nikogo tu nie wini. Gdybyśmy po jednej, czy drugiej porażce winili ludzi, to po co grać w piłkę? Cały zespół walczy, broni i strzela. Tak więc trzeba trochę spokoju i zimnej krwi. Przegraliśmy, no trudno. Jedziemy dalej. Przed nami jeszcze dużo meczów, w których jest do zdobycia wiele punktów - powiedział doświadczony zawodnik.
Czy Pogoń zaimponowała czymś widzewiakom? - Wiedzieliśmy, że to dobry zespół. Mają dobrze wyszkolonych technicznie zawodników w środku pola. Próbowali grać przez tych zawodników i w drugiej połowie im to wyszło. W pierwszej może nie tak bardzo. Ale w drugiej podania dochodziły do bocznych pomocników i stwarzali sobie sytuacje – mówił.
Co było powodem kolejnej porażki łodzian w tym sezonie? - Zawsze trzeba spojrzeć na to chłodnym okiem, czemu tak się stało. Dlaczego przegraliśmy, a początek sezonu był taki fajny. Trzeba trochę spokoju. Nasz zespół jest budowany cały czas. Każdy mecz jest ciężki, jest inny i każdy walczy o punkty – powiedział.
Gdyby łodzianom udało się wygrać z Pogonią Szczecin, to udałoby im się odzyskać pozycję lidera T-Mobile Ekstraklasy. Czy presja związana ze stawką tego meczu wpłynęła negatywnie na widzewiaków? - Presja może ciążyć na Legii, Lechu czy Śląsku, a nie na nas. Tak na prawdę, to my walczymy dla siebie. Chcemy zbudować silny zespół, który będzie walczył o coś więcej, niż tylko utrzymanie. Mieliśmy fajny początek rozgrywek, a teraz przegraliśmy dwa spotkania. Szkoda, ale nie podpalamy się tym. Wiemy, że potrafimy grać w piłkę. To jest sport, nie zawsze się wygrywa. Jeżeli mielibyśmy się załamać po jednym meczu, to byśmy nie byli piłkarzami i nie grali w piłkę. Musimy patrzeć na to trzeźwo. Przed nami kolejne mecze i walczymy dalej - przyznał widzewiak.
Po niedzielnym spotkaniu Łukasz Broź przyznał, że był to najgorszy mecz Widzewa w tym sezonie. Czy z jego opinią zgodzi się Dudek? - Wiadomo, że każdy patrzy na to na gorąco. Nie powiem, ze był to najsłabszy mecz. Druga połowa była słaba, bo Pogoń stworzyła sobie dużo sytuacji. A w pierwszej nie mieli ich za wiele. Tylko z głowy strzelał obrońca i było raz sam na sam. Pierwsza polowa była lepsza w naszym wykonaniu. Ale na gorąco ciężko powiedzieć, bo każdy inaczej to ocenia. Musimy to na spokojnie przeanalizować – zakończył.