Lechiści do meczu 7. kolejki T-Mobile Ekstraklasy przystąpili z zamiarem rewanżu za porażkę w krajowym pucharze. Wówczas po wyrównanym meczu z Jagą, odpadli z tych prestiżowych rozgrywek dopiero po rzutach karnych. W poniedziałek nie pozostawili złudzeń żółto-czerwonym, komu bardziej należą się trzy punkty. Gdańszczanie wyprowadzili dwie zabójcze kontry, po których strzelili dwa gole, a Lechia wygrała 2:0.
- Od meczu pucharowego cały czas powtarzaliśmy sobie, że spotkanie ligowe musimy rozstrzygnąć na swoją korzyść. Cieszymy się z wygranej, bo siedziało w nas to, że po pierwszym meczu i rozegranych 120. minutach nic tutaj nie ugraliśmy - opowiadał pomocnik Lechii, Łukasz Surma.
Kapitan gdańskiej drużyny po ligowym spotkaniu był w dobrym humorze. I trudno się temu dziwić, gdyż Lechia awansowała na 6. miejsce w tabeli i ma tylko trzy punkty straty do prowadzącej Legii Warszawa. - Rewanż nam się udał. W meczu ligowym - odwrotnie niż w meczu pucharowym - przed przerwą to my byliśmy zespołem lepszym, natomiast po zmianie stron Jagiellonia zaczęła grać piłką, stwarzała sytuacje i miała dwie poprzeczki. Stwarzało to z kolei okazje do kontr, czyli taka klasyka meczu w lidze. Strzelić bramkę, trochę się cofnąć i kontrować - zakończył Surma.