Napastnik Ruchu Chorzów ma o czym myśleć po meczu z Republiką Południowej Afryki, albowiem nie wykorzystał doskonałej sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali po dograniu Pawła Wszołka. - Wyszedłem w pierwszej jedenastce, mogłem zagrać na pięknym Stadionie Narodowym dla dużej rzeszy kibiców, tak że jakieś doświadczenie udało mi się zebrać - krótko podsumował swój występ Arkadiusz Piech.
Czy, podobnie jak w meczu z RPA, w starciu z Anglią również wybiegnie w wyjściowym składzie? - To już zależy od trenera, ale nie ukrywam, że chciałbym.
Arkadiusz Piech i Waldemar Fornalik świetnie się znają, chociażby z pracy w klubie. Obaj zgodnie podkreślają, iż staż znajomości nie ma na współpracę większego wpływu, chociaż pomaga. - Na pewno pomaga fakt, że znam trenera, jednak nie patrzę na to, tylko staram się wykonywać swoją pracę, żeby to wyglądało jak najlepiej - przyznał zawodnik.
Towarzyska potyczka z RPA zakończona zwycięstwem 1:0 to jedynie przetarcie przed meczem eliminacyjnym do mistrzostw świata 2014 z reprezentacją Anglii. Patrząc na grę podopiecznych Waldemara Fornalika można było mieć sporo zastrzeżeń. Ale nie tylko do tego. Niepokój wzbudził również stan boiska. - Ogólnie było ok, chociaż nie można powiedzieć, żeby było jakieś najlepsze. Pewnie to było spowodowane wymianą murawy, chociaż nie powinno się narzekać tylko grać na tym, co jest - powiedział kadrowicz.
Piłkarze zespołu wicemistrza Polski początku sezonu nie mogli zaliczyć do udanych. Dopiero porażkach z Lechem, Widzewem oraz Śląskiem Niebiescy zaczęli zdobywać punkty w ekstraklasie. Niemałą w tym zasługę ma właśnie Arkadiusz Piech, który w ostatnich czterech ligowych spotkaniach strzelił cztery bramki. Tak postawa zaowocowała kolejnym powołaniem do drużyny narodowej. - Jak zaczyna się liga nie skupiam się na tym, co było, zostawiłem za sobą wszelkie możliwości transferowe. Można powiedzieć, że na samym początku ligi mieliśmy pecha, nic nam nie wychodziło i przegrywaliśmy mecze. Ale te czasy nas opuściły, przełamaliśmy się i zaczęliśmy wygrywać - ocenił Piech.