Chcę wrócić do Wisły - rozmowa z Kamilem Kosowskim, piłkarzem APOELU Nikozja

Kamil Kosowski to jedna z najbarwniejszych postaci polskiej piłki ostatnich lat. W przeszłości nie stroniący od imprez, znany z szalonych rajdów na boisku, wieczny optymista. W swojej karierze grał już w Niemczech, Anglii, we Włoszech i Hiszpanii. Kolejnym pracodawcą "Kosy" został APOEL Nikozja - czołowy zespół ligi cypryjskiej. Specjalnie dla nas Kosowski opowiada o nieziemskich upałach, Cypryjczykach oraz powrocie do Wisły.

Sebastian Staszewski: Przeprowadzka z Hiszpanii na Cypr to na pewno dobra decyzja?

Kamil Kosowski: - Czy to był dobry ruch okaże się, że jakiś czas. Na razie jestem zadowolony i nie narzekam.

Kiedy podpisałeś kontrakt z drużyną z Nikozji powiedziałeś: "szukałem klubu na miarę Wisły Kraków i go znalazłem". Kibice Wisły dość negatywnie zareagowali na tą wypowiedź.

- Przyznaję się, że tak powiedziałem, ale widocznie moje słowa zostały źle zinterpretowane. Szukałem klubu na miarę Wisły i APOEL jest klubem na miarę obecnego mistrza Polski, ale na Cyprze! Jest to tu jedna z trzech najpopularniejszych i najlepszych drużyn. Jest to też najbardziej utytułowany klub w historii ligi cypryjskiej. Ma aż 19 mistrzostw kraju i do tego 27 Pucharów i Superpucharów Cypru.

Przygodę z drugoligowym hiszpańskim Kadyksem uznajesz za nieudaną?

- Czy nieudana? Tak, zgodzę się z tym. Było to w moim życiu kolejne doświadczenie, choć niemiłe. Trudno, życie nie składa się z samych wygranych. A szczerze to już nawet nie pamiętam, że tam byłem. Prawda była taka, że w większości meczów wychodziłem w pierwszym składzie, więc na trenera czy poziom nie mogę narzekać. Klub spadł jednak do III ligi. Stracił sponsorów, kontrakty reklamowe, pieniądze z praw telewizyjnych. Już nie widziałem tam dla siebie miejsca, włodarze klubu chyba również podzielali takie zdanie. Moje odejście to była obustronna ugoda.

Po rozwiązaniu kontraktu rozważałeś powrót do krakowskiej Wisły?

- Po powrocie oczywiście tak. Myślałem, że może ktoś poszedł pod Wawelem po rozum do głowy i wreszcie wszystko dobrze się ułoży. Nie stało się, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Szkoda, ale nie rozpaczałem nocami.

Czyli po nieudanych negocjacjach w sprawie przedłużenia kontraktu nie masz żadnego urazu do zespołu "Białej Gwiazdy"?

- Oczywiście, że nie. Jeżeli byłaby możliwość absolutnie chciałbym do Wisły wrócić.

Drużyna trenera Ivana Jovanovicia może równać się z czołowymi zespołami z naszej ekstraklasy?

- Najlepiej popatrzeć na wyniki cypryjskich zespołów w europejskich pucharach. Te, przyznam szczerze, są szokujące. Anorthosis Famagusta gromi Olimpiakos Pireus 3:0 a Omonia Nikozja pokonała na wyjeździe AEK Ateny 1:0. My natomiast po bardzo wyrównanym meczu zremisowaliśmy z Crveną Zvezdą Belgrad 2:2 i spokojnie mogliśmy ten pojedynek wygrać. Z tego co pamiętam Groclin z Crveną nie nawiązał nawet walki a Wisła z Panathinaikosem niestety przegrała. To samo mówi za siebie.

Liga cypryjska jest, więc lepsza niż polska ekstraklasa?

- Naprawdę jestem daleki od porównań obydwu lig i mówienia, że nasza liga jest słabsza czy cypryjska jest słabsza. Powiem natomiast o moim klubie. APOEL nie miałby powodów do wstydu, jeżeli grałby w naszej lidze i co rok walczyłby o mistrzostwo. Kilka lat temu to byłoby nie do pomyślenia, ale Cypr poszedł piłkarsko mocno do przodu. Organizacyjnie naszym klubom też jeszcze sporo brakuje do poziomu czołowych drużyn Cypru. Taka jest niestety prawda…

Bramka w meczu o Superpuchar Cypru, który wygraliście 1:0 była twoim debiutanckim trafieniem w barwach "Pomarańczowych". Po strzale podbiegłeś do trybuny i pokłoniłeś się kibicom z Nikozji. Oznaczało to "witajcie, jestem Kamil Kosowski, nowa gwiazda waszego zespołu"?

- Tak, mniej więcej to (śmiech). Była to radość spontaniczna. Przy bramce lekko pomógł mi bramkarz swoim pechowym wyjściem, ale każdy stracony gol to czyjś błąd. Bramka jest bramką i zostaje zapisana do statystyk. A jeżeli chodzi o sam mecz to jest dobrych początkiem sezonu. Zdobyliśmy puchar i zanotowaliśmy wygraną z silnym rywalem. Na pewno to wpłynie dobrze na nasze nastroje.

Świętowaliście po wygranym spotkaniu?

- Nie, nic wielkiego nie było. Wiadomo, że każdy chodził zadowolony, ale bez przesady. Wydaje mi się, że nikt tu wielkiej wagi nie przykłada do tego superpucharu. Coś podobnego jak w Polsce.

Pytam o to, żeby nawiązać do Cypryjczyków. Jacy to ludzie?

- Ludzie żyją bardzo powoli. Choć jesteśmy w stolicy to im się nigdzie nie spieszy. Widać też, że lubią wygodę. Da się do tego przyzwyczaić. A jeżeli chodzi o Cypryjczyków to znam kolegów klubowych, działaczy i kilku kibiców. Są to naprawdę otwarci, mili ludzie bardzo wierni swojemu klubowi. Nie sprawiają na razie żadnych problemów.

Cypryjscy kibice mają jednak miano fanatyków. Kochają po wygranej i nienawidzą po porażkach.

- No faktycznie, da się to dostrzec. Nasi kibice są zdecydowanie nastawieni na zwycięstwo i dla nich klub musi zawsze wygrywać. Gra dla nich jest ważna, ale najważniejszy jest końcowy rezultat. No a po wygranej wielka radość, można powiedzieć nawet, że szał.

Pogoda na Cyprze nie doskwiera?

- I to jak doskwiera. Tu jest dużo gorzej niż w Hiszpanii. W dzień temperatura potrafi dochodzić do 50 stopni w słońcu a więc jest bardzo gorąco. Miejmy nadzieje, że organizm się przyzwyczai. I tak pół biedy, że przyjechałem tu z Kadyksu a nie na przykład z Southampton.

APOEL Nikozja to twój ostatni klub w karierze czy jeszcze zamierzasz próbować zawojować Europę?

- Już chyba pomału kończę moje wojowanie (śmiech). Mam 31 lat i jeżeli wszystko dobrze pójdzie i wypełnię kontrakt to będę miał 33 lata. Specjalnie się nie napinam na jakiś mocny klub w mocnej lidze europejskiej. Zobaczymy jak będzie, ale jeżeli będziemy grali w pucharach, pogoda będzie ładna a mi w Nikozji będzie się dobrze grało to, czemu mam nie przedłużyć umowy? Ale spokojnie, czas wszystko przyniesie. Ja muszę być zadowolony z klubu a on ze mnie.

Komentarze (0)