Już we wtorek o godzinie 21:00 piłkarze reprezentacji Polski rozpoczną kolejny mecz w eliminacjach do mistrzostw świata. Rywalem biało-czerwonych będzie Anglia. - Na pewno jesteśmy podbudowani piątkowym zwycięstwem nad Republiką Południowej Afryki. Jednak zdajemy sobie sprawę, że mecz z RPA był tylko rozgrzewką przed tym spotkaniem. Nawet dziennikarze mniej się interesowali naszym sparingiem, a w ich pytaniach ciągle przewijał się temat Anglii. Choćby dlatego zdajemy sobie sprawę, jak ważny pojedynek nas czeka. Przed nami ciężkie zadanie, ale na pewno damy z siebie wszystko - komentuje Waldemar Sobota.
Pomocnik mistrza Polski ma szansę, aby we wtorek pojawić się na murawie Stadionu Narodowego w Warszawie. - Skład na pewno poznamy dopiero na kilka godzin przed spotkaniem. Selekcjoner z pewnością będzie brał pod uwagę to, jak poszczególni zawodnicy zaprezentowali się przeciwko RPA. Bo choć był to tylko sparing, to dla całej drużyny narodowej miał on spore znaczenie. Mieliśmy już kilka analiz poświęconych temu meczowi. Na pewno cieszy, że stworzyliśmy sobie kilka ciekawych okazji bramkowych - komentuje zawodnik Śląska Wrocław.
- Sam mogłem nawet zdobyć gola, ale to naprawdę była trudna sytuacja i nie udało mi się czysto uderzyć piłki. Zresztą indywidualne statystyki nie mają dla mnie większego znaczenia. Owszem, miło jest zdobywać bramki czy asystować, ale dla mnie najważniejsze jest, że selekcjoner ponownie dał mi szansę zaistnienia w reprezentacji. Samo powołanie jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem, ale też szansą, by podnieść swoje umiejętności. To oczywiste, że chciałbym zagrać, ale nawet jeśli się nie uda, to nadal będę ciężko pracował w klubie, by zasłużyć na następne powołania i kolejne mecze w biało-czerwonych barwach - dodał.
Sobota na razie jest zadowolony przede wszystkim z tego, że regularnie otrzymuje powołania od Waldemara Fornalika. - Coraz lepiej czuję się w reprezentacji, mam dobry kontakt z innymi kadrowiczami. Chciałbym, żeby tak było na stałe, ale wiem, że w klubie oraz na zgrupowaniach kadry muszę dawać z siebie wszystko, by te powołania przychodziły. Nic nie jest dane raz na zawsze - zaznacza.
Menadżerem piłkarza jest Marek Citko, który kiedyś strzelił Anglikom gola na Wembley. - Wskazówek mi żadnych nie dawał, zresztą byłoby o nie trudno. Ale rzeczywiście odwiedził mnie ostatnio w hotelu podczas zgrupowania i rozmawialiśmy o tamtym spotkaniu. muszę przyznać, że ta potyczka, w której Marek Citko strzelił gola, znajduje się w moim prywatnym rankingu na pierwszej pozycji. I wcale nie dlatego, że to mój menedżer. Chyba wszystkim kibicom w moim wieku ten mecz zapadł mocno w pamięci - podsumował piłkarz.