Oficer prasowy KMP w Katowicach: Wszyscy sprawcy zostaną ujęci

Do dantejskich scen doszło na dworcu PKP w Katowicach, przez który w sobotni wieczór przejeżdżał pociąg specjalny z kibicami Widzewa Łódź. Grupa kiboli na peronie wywołała zadymę z policją.

W tym artykule dowiesz się o:

Kilkanaście minut po godzinie 20 na dworzec PKP w Katowicach wjechał pociąg specjalny wiozący kibiców Widzewa Łódź, wracających z meczu z Piastem Gliwice. Skład niespodziewanie się zatrzymał, po czym wybiegła z niego grupa kilkudziesięciu kiboli, którzy prowokowali policję. Kiedy siły prewencji pojawiły się na peronie, rozpoczęła się zadyma, w której uczestniczyło ponad stu pseudokibiców łódzkiej drużyny.

- W zajściach ucierpiało siedmiu funkcjonariuszy policji. Czekamy na obdukcję lekarską, która pokaże nam jak poważne są obrażenia - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl komisarz Jacek Pytel, oficer prasowy KMP w Katowicach.

Do Gliwic przyjechał blisko tysiąc kibiców z Łodzi. - Widzew zawnioskował do nas o przyznanie kibicom całej puli, 981 biletów. Taką też liczbę otrzymali - dodaje Przemysław Plisz, rzecznik prasowy Piasta.

W zajściach uczestniczyła na szczęście stosunkowo niewielka liczba kibiców spośród tych, którzy udali się na wyjazd na Śląsk. - Zebraliśmy obszerny materiał z tego zdarzenia. Będziemy posiłkować się też zapisem wideo z kamer przemysłowych znajdujących się na terenie dworca. Póki co nie otrzymałem informacji o jakichkolwiek zatrzymanych pseudokibicach, ale sytuacja jest dynamiczna - zapewnia Pytel.

Nie wiadomo też dlaczego pociąg specjalny zatrzymał się na peronie katowickiego dworca. - Będziemy prowadzić dochodzenie w tej sprawie. Zamierzamy zebrać materiał dowodowy nie tylko z Katowic, ale także z miast, przez które pociąg przejeżdżał - dodaje oficer prasowy katowickiej komendy.

Działania prewencyjne policji zakłócił najprawdopodobniej kierownik pociągu, który po powrocie kibiców do pociągu dał sygnał do odjazdu, po czym skład wyjechał z dworca. - Nasze siły prewencyjne były tym faktem zaskoczone. Nie wiemy na razie kto pozwolił pociągowi na opuszczenie dworca i czy decyzja ta zapadła wśród samej obsługi pociągu, czy kierownika ruchu. Będziemy dążyć, by otrzymać od PKP stosowne wyjaśnienia - zapowiada nasz rozmówca.

Nie oznacza to jednak, że kibole spokojnie wrócą do Łodzi. - Na jednej ze stacji pośrednich pociąg zostanie zatrzymany w celu przeprowadzenia identyfikacji kibiców i ujęcia pierwszych sprawców. Nie będę zdradzał, na jakiej stacji postój nastąpi, bo pociąg jest cały czas w ruchu, a akcja musi zostać przeprowadzona z zaskoczenia - puentuje Pytel.

Źródło artykułu: