Świeżo upieczony reprezentant Polski napsuł mnóstwo krwi defensorom Ruchu Chorzów i wypracował drugiego gola dla stołecznej drużyny. W 36. minucie Wszołek doszedł do prostopadłej piłki z głębi pola, ściął bieg do środka i po przedryblowaniu dwóch defensorów Ruchu doprowadził do zamieszania, w efekcie którego futbolówka spadła prosto pod nogi Tomasza Brzyskiego. Ten nie namyślał się długo i mocnym uderzeniem dał gospodarzom bezcenne prowadzenie.
- Za nami ciężki mecz, bo wiedzieliśmy, że Ruch nie przyjedzie się tutaj położyć - mówi Wszołek. Niebiescy zagrali nieźle i mieli swoje okazje do strzelenia bramki, ze skutecznością na bakier był jednak tego dnia Andrzej Niedzielan, a dziecinne błędy popełniała linia defensywa chorzowskiej drużyny. W efekcie piłkarze Ruchu strzelili tylko jedną bramkę, tracąc dwie i Konwiktorską opuszczać musieli ze spuszczonymi głowami.
- Przed tym spotkaniem chorzowianie byli na fali. To zorganizowana drużyna, a my w dodatku szybko straciliśmy bramkę. Udało nam się jednak podnieść, wyrównaliśmy stan meczu i jeszcze przed przerwę objęliśmy prowadzenie. Naprawdę chwała chłopakom, że zdołaliśmy wyjść z opresji - cieszy się Wszołek.
Poloniści mieli w niedzielę szczęście, bo bardzo szybko boisko opuścił najskuteczniejszy zawodnik Ruchu, Arkadiusz Piech. Reprezentant kraju na listę strzelców wpisywał się w czterech wcześniejszych ligowych meczach i swoje zrobił także w Warszawie, przy zdobyciu bramki doznał jednak urazu, przez co już po kwadransie musiał udać się do szatni. - Był filarem Ruchu, strzelał ostatnio najważniejsze gole i to na pewno osłabiło ich ofensywę - nie ma wątpliwości skrzydłowy Czarnych Koszul.
Polonia wygrała czwarty mecz w tym sezonie i w ligowej tabeli przesunęła się na szóstą pozycję. Po końcowym gwizdku swoją postawą ukontentowani byli wszyscy gracze stołecznej drużyny, na czele z Wszołkiem. - Mogłem zachować trochę więcej zimnej krwi oraz dokładności pod bramką rywala i byłoby zdecydowanie lepiej, ale i tak jestem zadowolony - podsumowuje jeden z liderów warszawskiej jedenastki.