Patryk Rachwał - bohater mimo woli

Krzysztof Wiłkomirski zamierzał wywalczyć medal w Pekinie, aby z uzyskanych z tego tytułu premii opłacić kosztowną operację dla synka. Brązowy medalista mistrzostw świata z 2001 roku przegrał jednak w drugiej rundzie z mongolskim zawodnikiem Dashdavaa Gantumur i pożegnał się z marzeniami o medalu. Wtedy do akcji przystąpili zawodnicy GKS Bełchatów. - Temat narodził się podczas oglądania telewizji, gdy usłyszeliśmy o kłopotach zdrowotnych syna naszego dżudoki. Postanowiliśmy zadziałać, podzwonić po kolegach, po klubach - zdradził Patryk Rachwał.

Maciej Krzyśków
Maciej Krzyśków

Historia krótkiego życia synka Krzysztofa Wiłkomirskiego - Franka jest naznaczona niesamowitym i niewyobrażalnym pechem oraz cierpieniem. Chłopiec urodził się z bardzo ciężką wadą serca (serce jednokomorowe z dodatkowymi powikłaniami). Półroczny zaledwie chłopiec przebył pięć operacji, dwa razy był reanimowany, przeżył sepsę, dwa razy miał zapalenie płuc, zakażenie gronkowcem, ponad dwa miesiące przeleżał pod respiratorem.

Media zaczęły podawać informację, że jeżeli każdy zawodnik z ekstraklasy i pierwszej ligi przeznaczy 100 złotych na operacją dla syna Krzysztofa Wiłkomirskiego, wówczas fundusze na kolejną operacją dla synka dżudoki będą wystarczające. Głównym organizatorem całej akcji okrzyknięto właśnie Rachwała, choć sam zawodnik bardzo skromnie podchodzi do swojego udziału w całej akcji. - Przede wszystkim chciałbym to sprostować. To nie moja akcja, ale chłopaków z drużyny. Moja rola polegała tylko na tym, że wykonałem telefon do jednego z dziennikarzy i zapytałem się, jak wygląda cała sytuacja. Ktoś rzucił hasło, że moglibyśmy pomóc i zebrać pieniądze dla dżudoki, który chciał wygrać medal w Pekinie, żeby pomóc swojemu dziecku. Nie udało mu się - przyznał Rachwał i dodał: - Wiadomo, że można się zmobilizować i zrobić jakąś zrzutkę, a to, że nabrało to takiego rozgłosu, tylko można się cieszyć. Powtarzam tylko, że ta akcja to zasługa kolegów z drużyny. Moja rola to wykonanie tylko jednego telefonu i to wszystko. Szacunek należy dla kolegów z drużyny, jak również dla innych zawodników z pierwszej i drugiej ligi, bo odzew z ich strony był duży i w pełni tą akcję popierają.

Odzew ze strony klubów i zawodników przyszedł niemal od razu, a kolejni sportowcy deklarowali pomoc dla małego Franka Wiłkomirskiego. - Dostałem zapewnienie od innych zawodników, podobnie jak inni koledzy z drużyny, którzy także wykonywali telefony, że pieniądze będą zbierane i przekazane na odpowiednie konto - dodał Rachwał.

Czy zawodnik GKS-u spodziewał się, że akcja nabierze takiego rozgłosu i stanie się jedną z większych inicjatyw społecznych w ostatnim czasie? - Nie chcieliśmy rozgłosu. Ale skoro już rozgłos jest, to może to tylko pomóc temu malutkiemu dziecku. Mam nadzieję, że pieniądze się uzbierają, operacja się powiedzie i będzie ok - dodał na zakończenie Patryk Rachwał.

Wszelkie informacji dotyczące walki Krzysztofa Wiłkomirskiego i jego żony o zdrowie syna Franka można znaleźć na stronie internetowej http://www.franekwilkomirski.pl/pl/

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×